Rodział 1
-Kocham tą piosenkę! - wykrzyknęłam radośnie z fotela pasażera. -Błagam niech Pan da głośniej. - odezwał się mój przyjaciel. -Czekajcie, to nowy samochód, dalej nie ogarniam wszystkiego. - tata w zamyśleniu zajął się majstrowaniem przy radiu. -Kochanie, skup się. - mama położyła dłoń na jego ręce. -Spokojnie, nie jestem amatorem. - prychnął. Moja rodzicielka ze zrezygnowaniem pokręciła głową. Wszystko zaczęła dziać się w zwolnionym tempie; mama krzyknęła by ojciec uważał, z naprzeciwka błysnęły światła samochodu. W mojej głowie dalej pobrzmiewał śmiech mój i towarzyszącego mi przyjaciela. Słyszałam go nawet w chwili, gdy samochód zaczął koziołkować, a piosenka która tak bardzo Nam się podobała stała się hymnem żałobnym. Potem nastała ciemność. Ostatnie, co pamiętałam to dłoń chłopaka sięgająca po moją. ROK PÓŹNIEJ. -Ta szkoła to najgorsze, co mogło Nam się przytrafić. - narzekała