Rozdział 13

          -Często tu przychodzisz? - zapytałam, kładąc dłonie na udach. 
-Tak. Nie bój się, możesz usiąść. - prychnął, wskazując głową na łóżko. 
Przez moje myśli niepożądanie przebiegły wszystkie dziewczyny, z którymi tu był. Był starszy, przystojny, cholernie seksowny, to oczywiste, że wiele dziewczyn to doceniło. 
W osłupieniu usiadłam na łożku. 
-Jaki jest Lysander? - zapytałam, chociaż miałam ochotę dowiedzieć się z kim tutaj przychodził, wolałam nie pytać. Był dość skryty, a moje pytanie z pewnością uznałby za niestosowne. 
Moje pytanie zbiło go z tropu. Patrzył na mnie zastanawiając się nad odpowiedzią. 
-Jest najlepszym kumplem. - odparł. - Mimo, że wydaje się dość nierozgarnięty. - wzruszył ramionami. - To tak naprawdę jest... - zawahał się. - po prostu jest dobrym człowiekiem, doceniam jego uczuciowość i empatię, choć bywa wkurzająca. - przeczesał włosy i usiadł obok mnie. - Ma w sobie to coś, co przyciąga ludzi, mimo że stara się pozostać niezauważony. - na myśl o przyjacielu, uśmiechnął się ciepło. 
-W taki, razie nie będzie tak źle. - powiedziałam cicho. 
-Nie chciało mi się wierzyć, że aż tak się wkurzyłaś. - miał na myśli przydziały. 
-Nie chodziło o niego. Mówiłam Ci, wkurzyłabym się tak samo, gdybym musiała być z Arminem. Nie znam Lysandra, ale... zawsze jestem przyzwyczajona do bycia z Kentinem. To jego znam, to jest bezpieczne. 
-A więc to, co znane jest dla ciebie bezpieczne. - podsumował, a ja pokiwałam głową. 
-On mnie zna, wie o mnie wszystko. - szepnęłam. 
-Nigdy nie szalejesz? Oprócz upijania się na imprezach? - spojrzał na mnie z kpiną w oczach. Zmroziłam go wzrokiem. 
-Co masz na myśli? 
-No wiesz... Kentin jest twoim kumplem. - zaczął. 
-Jest jak rodzina. - poprawiłam go. 
-Więc nigdy z nim nie spałaś? - zadał pytanie, które wielu nurtowało. 
-Nie.
-Gdybym miał taką przyjaciółkę... - jego mina powiedziała mi wszystko, nie musiał kończyć. 
-Jasne. - prychnęłam lekko obrażona. 
-Wybacz, to był żart... nie w sumie nie był. - zaśmiał się. - opowiedz coś o sobie. - wpatrywał się we mnie intensywnie. 
-Co chcesz wiedzieć? - jego gorące spojrzenie zmusiłoby mnie do powiedzenia o sobie wszystkiego. 
-Opowiedz o rodzicach, jeśli chcesz... - jego głos był łagodny. Nie zamierzał tego rozpowiadać. 
-Moja mama była piękna, błyskotliwa, wrażliwa... A tata ją uzupełniał. Ona go uspokajała, była jego ostoją. Byli jak ogień i woda. - wróciły stare wspomnienia, na ich myśl uśmiechałam się błogo sama do siebie. 
-Miałaś rodzeństwo? - zapytał. 
-Nie, tylko ja. A Ty? 
-Z tego, co mi wiadomo to nie, ale mój ojciec nie jest aniołem. - prychnął. 
-Nie mów tak. - zrugałam go. 
-Dużo czasu spędzałaś z rodzicami? 
-Tak, tak wiele ile się dało. Co z twoimi rodzicami? 
-Szkoła to moi rodzice. Oni nie mają dla mnie czasu. 
-Przykre. 
-Przywykłem. - odparł krótko. 
-Nie masz czasem wrażenia, że uciekasz? - zapytałam go po kilku minutach ciszy. 
-Nie uciekam, nie lubię tracić czasu na zbędne dyrdymały i nieistotne pogadanki. Nie spędzam czasu z ludźmi, których nie lubię i nie zatrzymuje się, by posłuchać użalania. - to była jedna z najdłuższych wypowiedzi w jego wykonaniu. 
-W takim razie, co robisz tu ze mną? - nie wiem, czym była nasza dziwna rozmowa; zapewne czymś pomiędzy luźną konwersacją, użalaniem się, a wzajemnym wypytywaniem. 
-Nie wiem. - wzruszył ramionami. 
            Po kilkunastu minutach ciszy, Kastiel zdecydował, że musimy się czegoś napić.  Nie chciałam się upić, więc zgodziłam się tylko na wino i to musujące, które miało być niewiele mocniejsze niż to serwowane na przyjęciach dla dzieci. Kastiel oczywiście nie omieszkał skomentować mojego wyboru, za to ja wytknęłam mu fakt, że to on tutaj trzyma takie wina. Po wypiciu całej butelki i rozmowach na mniej ważne tematy, mogłam śmiało stwierdzić, że przyjście tutaj było najlepszą decyzją w tym tygodniu. 
-Dlaczego ja? Dlaczego tu ze mną przyszedłeś? - zapytałam, gdy skończyliśmy śmiać się z historii opowiedzianej przez czerwonowłosego na temat kradzieży protezy zębów jego babci. 
-Byłaś taka przygnębiona, nie mogłem na to patrzeć. - na chwilę spochmurniał. - Chciałem spędzić z tobą czas, pozwolić ci uciec od tamtej patologii. - miał na myśli szkołę i wszystko, co z nią związane. 
Siedzieliśmy na przeciwko siebie, podniosłam oczy, był znacznie bliżej niż myślałam. Walczyłam z pokusą pocałowania go. Jego pełne, delikatne usta były tak blisko... Zanim zdążyłam zganić się za tę myśl, on powoli przysunął się jeszcze bliżej tak, że dzieliły nas milimetry; kciukiem muskał mój policzek wysyłając delikatne prądy w głąb mojego ciała. Spojrzałam w jego piękne, ciemne oczy i modliłam się, by się nie wycofał; moje modły zostały wysłuchane i już po chwili poczułam na swoich ustach miękkość jego warg. Początkowo musnął kilkakrotnie moje usta, a następnie pogłębił pocałunek. Całował mnie powoli i delikatnie, idealnie dopasowując się do aury wokół nas. 
Wcześniej uważałam, że pocałunki z Dorianem były przyjemne. Teraz wiedziałam, że to pocałunek z Kastielem był czymś na co czekałam. Pierwszy raz w życiu poczułam się, jakbym uniosła się nad ziemią. Przez moje ciało płynęły przyjemne, łaskoczące prądy, a ja pragnęłam zatrzymać czas. 
Kończąc pocałunek musnął moje usta jeszcze dwukrotnie i oparł się czołem o moje. Oboje oddychaliśmy cicho, co było dla mnie olbrzymim wyczynem. Zacisnęłam usta i powstrzymywałam uśmiech. 
-Dlaczego próbujesz się nie roześmiać? - zapytał wyraźnie zadowolony z siebie. 
-Skąd. - udałam obojętną. - Muszę już iść. - mruknęłam. Uderzyło mnie zmieszanie, maskując moją wcześniejszą radość, dlaczego on mnie pocałował? 
           Wracałam do swojego pokoju, gdy spotkałam Lysandra. Właściwie to zauważyłam go po drugiej stronie korytarza, ale postanowiłam do niego podejść. Ktoś musi wykonać pierwszy krok, a to ja uchodziłam za bardziej komunikatywną, odważną i rozgadaną. 
-Cześć. - stanęłam przed nim i przywitałam się. 
Musiałam wyrwać go z jego świata, bo rozejrzał się na boki wyraźnie zdezorientowany. Wyjął z uszu słuchawki i uśmiechnął nieznacznie. Starałam się nie gapić w jego oczy, musiały być obiektem podziwu, ale także kpin ze strony wielu uczniów. Nie chciałam by odebrał mnie negatywnie. 
-Witaj. - odpowiedział na moje przywitanie. - Zapewne przyszłaś porozmawiać o projekcie. 
-Dokładnie. Musimy się spotkać i wszystko obgadać. Dzisiaj jestem już zmęczona, ale może jutro? Po lekcjach? - zaproponowałam. 
-Jasne, widziałaś może Kastiela? Szukam go od kilku godzin. 
-Nie, przykro mi. - skłamałam odruchowo, ale białowłosy rzucił mi podejrzliwe spojrzenie, być może zdradził mnie rumieniec wkradający się na moje policzki. 
-Do zobaczenia jutro. - pożegnał się i wkładając słuchawki poszedł w swoją stronę, a ja w swoją. 
                Opadłam na łóżko bez słowa wyjaśnienia dla Rozalii, która od razu zauważyła, że coś nie gra. 
-Jeśli nie chcesz nie musimy rozmawiać. - zaczęła. - Jeśli jednak być chciała, to wiedz, że jestem tu dla ciebie i zawsze chętnie z tobą porozmawiam. Nie musisz się obawiać, że komuś wygadam. To oczywiste, że nie, przecież się przyjaźnimy. Wiesz dzisiaj się zastanawiałam, jakie to cudowne, że mam cię w pokoju. Zawsze możemy sobie pogadać. Nie wyobrażam sobie być sama... - trajkotała jak najęta. Ja w tej chwili marzyłam o samotnym pokoju. 
-Dzięki Roza, nie chcę rozmawiać. - ziewnęłam udając zmęczenie. - Muszę iść pod prysznic. - przeciągnęłam się, ciągnąć szopkę ze zmęczeniem. 
           W łazience nie mogłam spędzić zbyt dużo czasu, szkoła miała jakiś chory system wodny, który dozował ciepłą wodę. Gdy tylko się skończyłam zostałam zmuszona do opuszczenia samotnej przestrzeni. Miałam nadzieje, że Rozalia już zasnęła. Jej dni były na ogół pełne wrażeń, więc zasypiała bardzo szybko. 
Wyszłam z łazienki i z radością stwierdziłam, że światło jest zgaszone, a przy moim łożku świeci się lampka nocna, dająca nie wiele światła. Lampka Rozalii była już zgaszona, a białowłosa spała cicho chrapiąc. 

Położyłam się do łóżka i przykryłam kołdrą, pachnącą świeżym praniem. Moje myśli krążyły wokół pocałunku z Kastielem. Jego usta nie pozwalały o sobie zapomnieć. Kilka razy nawet dotknęłam swoich warg. Ciekawiło mnie dlaczego to zrobił. Czyżby zamierzał mnie w jakiś sposób wykorzystać? Nie, to nie było możliwe. Był porządnym kolesiem, co prawda sarkastycznym i pełnym sprzeczności, ale nie należał do gości, którzy wykorzystują dziewczyny. Pozostawało mi cierpliwie czekać i postarać się odkryć jego motywy. 

Komentarze

  1. Jeeej ! Jak super ;* . Na TO właśnie czekałam ! . Nie mogę przestać podziwiać tego Kastiela ;o normalnie oszaleję do następnego rozdziału ;).
    Weny Ci życzę i czekam na rozdział :) do następnego ! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaa !!! ❤️❤️❤️ Dziękuje ❤️❤️❤️

      Usuń

Prześlij komentarz