Rozdział 14

         -Gdzie się wczoraj podziewałaś? - Armin dołączył do mnie, gdy szłam przez korytarz i objął mnie ramieniem. 
-Strefa osobista. - zażartowałam strzepując jego rękę, nie zniechęcił się i ponownie mnie objął.
-Więc gdzie byłaś? - dopytywał. 
-Tu i tam. - odparłam wymijająco. 
-Byłem tu i tam i cię nie było. 
-Musieliśmy się minąć. 
-Zaczęliście robić projekty? - do rozmowy włączył się Alexy, pojawiał się znikąd, jak zwykle. 
-Zamierzam dzisiaj porozmawiać z Lysandrem i wszystko ustalić. - odpowiedziałam. 
-Ja i Kentin zaczęliśmy wczoraj i idzie nam całkiem nieźle. - pochwalił się. 
-Kentin jest dobrym organizatorem. - powiedziałam i odwzajemniłam jego uśmiech. 
-Czyli nasz mroczny rycerz nie jest taki zły? - obok Armina szła Kim. Mówiła o Lysandrze. 
Cholera, coś było nie tak z moją spostrzegawczością; a konkretnie za rozkojarzenie odpowiadało metr dziewięćdziesiąt sarkazmu. 
-Nie wiem tego. Nie znam go. - odpowiedziałam jej. 
-Te oczy mogą gubić, uważaj. - ostrzegła mnie żartobliwie. - A on łamie wszystkie serca. - zastanowiłam się nad tym, co powiedziała. 
Lysander był typem samotnika, ale patrząc na niego, jako faceta nie mogłam zaprzeczyć, że był bardzo atrakcyjny; wysoki, o kształcie sylwetki odwróconego trójkąta. Hipnotyzujące, różnobarwne tęczówki, pełne usta, blada cera - to wszystko tworzyło mieszankę obok, której nie można przejść obojętnie. Wiele razy słyszałam, jak dziewczyny w szatni rozmawiają o nim. 
              Po lekcjach postanowiłam zlokalizować Lysandra. Nie miałam pojęcia, gdzie może się podziewać. Wiele z nas spędzało czas w salonach, inni mimo zimna uprawiali różne sporty na zewnątrz. 
-Kastiel! - krzyknęłam widząc czerwonowłosego. Na dźwięk swojego imienia odwrócił się. 
-Cześć. - przywitał się. 
-Nie mogę dzisiaj przyjść na trening. - rano również się nie pojawiłam. - Muszę zrobić projekt. 
-Domyślałem się, że tak wyjdzie. - uśmiechnął się kpiąco. 
-Co masz na myśli? - zmarszczyłam brwi. 
-Pocałowałem cię i będziesz udawała, że to się nie stało, ale najpierw będziesz mnie unikać. - wzruszył ramionami. 
-Nie unikam. Pogadamy o tym później. Wiesz, gdzie znajdę Lysandra? - nie miałam ochoty rozmawiać o naszym pocałunku. 
-Za pomieszczeniem z środkami chemicznymi, z którego korzystają sprzątaczki jest mały pokój. Kiedyś siedział tam woźny. - wyjaśnił. 
-Dzięki. - uśmiechnęłam się i ruszyłam na poszukiwania. 
             Po kilkuminutowej wycieczce po zakamarkach szkoły, udało mi się namierzyć owe pomieszczenie. Wiedziałam, gdzie trzymana jest chemia, ale znalezienie drzwi, które prowadziły do pomieszczenia woźnego było o wiele bardziej skomplikowane. 
-Można? - zapytałam uchylając drzwi. 
-Jasne. - chłopak ponownie wydawał się wyrwany z transu. 
Weszłam i usiadłam przed nim na ziemi. Pomieszczenie było małych rozmiarów, poza kocem i poduszką nie było tu nic więcej. Lysander opierał się plecami o ścianę, na kolanach trzymając swój notatnik. 
-Jak mnie znalazłaś? - zapytał lekko rozbawiony. 
-Miałam małą podpowiedź. - pokazałam na palcach, jak małą. 
-Kas. - mruknął. Pokiwałam głową. 
-Zastanawiałeś się nad naszym projektem? - zapytałam zmieniając temat. 
-Tak. - odparł i zaczął opowiadać o swoim pomyśle. Bardzo mi się spodobał. Był nawet lepszy niż mój; szczerze powiedziawszy swój wymyśliłam na przerwie, więc był nic nie wart, ale ja nie należałam do najlepszych pod względem nauki. Nie lubiłam się uczyć i każdą minutę nad książkami traktowałam jak dziesięć lat w kamieniołomach. 
-Czyli spotkamy się jutro? - upewniłam się. 
-Tak, przyniosę potrzebne rzeczy. - odparł. 
-Biblioteka? 
-Spotkajmy się tutaj, skoro i tak Kastiel ci wypeplał moje sekretne miejsce... - mrugnął do mnie. 
-Nie zdradzę go. - złożyłam przysięgę. 
-Mam taką nadzieje. - uśmiechnął się. 
               Wracałam do swojego pokoju, gdy natknęłam się na Kim. 
-Hej, gdzie tak pędzisz? - zaczepiłam ją. 
-Muszę pogadać z Rozalią. - odpowiedziała i zwolniła kroku, bym się z nią zrównała. 
-W porządku. 
-Idziesz ze mną? - zapytała. 
-W sumie muszę coś jeszcze załatwić. - przygryzłam wargę. 
-Projekt? - zapytała. - Mój jest w rozsypce. - jęknęła. 
-Ta. Mój też, nie martw się. - pocieszałam ją. - do zobaczenia. - powiedziałam i zatrzymałam się, a ona poszła dalej. 
                Poszłam w stronę sali ćwiczeniowej. Wiedziałam, że go tam znajdę. Jeśli nie spotykał się z Lysandrem, to ćwiczył i tak w kółko. 
-Tylko sto powtórzeń? - oparłam się o futrynę. Kastiel był w trakcie wykonywania brzuszków. 
-Chciałabyś potrafić chociaż tyle. - widziałam uśmiech na jego twarzy, co oznaczało, że żartował. 
-Dobrze sobie radzisz, jak na emeryta. - dodałam. 
-Jasne, jasne. Załatwiłaś sprawę z Lysandrem, znalazłaś go w ogóle? 
-Tak, ale trochę mi to zajęło. Jest miły. 
-Mówiłem. Potrafi też być zabawny, a czasem dziwny. - przestał wykonywać ćwiczenia i wstał. 
-Nie wątpię. 
-Czyli jednak mnie nie unikasz. - stwierdził. 
-Mówiłam. - westchnęłam. 
-No mów, wyduś to. 
-Dlaczego mnie pocałowałeś? - zapytałam wprost. Po jego minie widziałam, że moja bezpośredniość jednak go zaskoczyła. 
-Bo miałem na to ochotę. - odparł zwyczajnie. 
-Ale... - zaczęłam. 
-Jesteś piękna, zabawna, dlaczego miałbym nie chcieć cię pocałować? - zapytał. 
-Jesteś moim trenerem, jestem młodsza, zawsze mi dogryzasz. - wymieniałam. 
-Wszystkim dogryzam. Tobie wyjątkowo rzadko. 
-Wow, powinnam być wdzięczna. Dziękuje milordzie. - skłoniłam się lekko. 
-Przestań. - przeczesał ręką włosy. Zawsze to robił, gdy się irytował. 
-Czyli pocałunek i tyle. - powiedziałam. 
-A co jeszcze? Fajerwerki? - zapytał patrząc na mnie, jakby z politowaniem. 
-Mniej więcej. - szepnęłam. - Poczułeś coś, cokolwiek? - nie mogłam się powstrzymać, by nie zapytać. 

-Pytanie, czy ty coś poczułaś. - powiedział i wymijając mnie, wyszedł. 

Komentarze

  1. O kurczę ;o.
    Ciekawe jestem co odpowie ;)
    Patrząc na jej charakter i odwagę, powiedziała by prawdę , ale biorąc pod uwagę , że to opowiadanie to przypuszczam , iż ukryje prawdę ;). W sumie bądź co bądź, gdyby nie trwająca akcja i kłótnie oraz tym podobne to takie opowiadanie miałoby conajmniej 15 rozdziałów ;). A uwielbiam dluuuuugie ;)

    Uwielbiam Cię i twoje opowiadanie ! ❤
    Weny Ci życzę ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, bez intryg i kłótni ciężko stworzyć coś ,,realnego" i długiego :D dziękuje ❤️

      Usuń

Prześlij komentarz