Rozdział 15
Całe przedpołudnie zastanawiałam się nad słowami Kastiela; czy ja coś poczułam? Odpowiedź była prosta - jasne, że tak. Poczułam fale gorąca, ekscytacje, przysłowiowe motylki w brzuchu. Poczułam się, jakbym całowała kogoś po raz pierwszy. Ta odpowiedź to było jednak za mało. Nie świadczyła ona o niczym więcej niż fizycznej reakcji na pocałunek. Dobrze wiedziałam, że on nie pytał o to, co poczułam ciałem, ale umysłem, duszą...
-Wiesz, Chloe. - zaczął Kentin. - z otwartymi ustami wyglądasz tak średnio inteligentnie. - przyłożył mi dłoń do podbródka i nacisnął delikatnie. Posłusznie zamknęłam usta.
-Zamyśliłam się. - odparłam, dalej na wpół świadoma rzeczywistości.
-Widzę. Widziałaś się już z Lysandrem? - zapytał.
-Tak, ale dopiero dzisiaj mamy w planach zrobić coś w naukowym kierunku. - zdałam sobie sprawę, jak idiotycznie to zabrzmiało. Kentin głośno zassał powietrze. - wczoraj nie mieliśmy dokładnego pomysłu. - dodałam zażenowana.
-Już się bałem, że naprawdę się puszczasz. - zażartował.
-Dzięki, Ken. To miło, że we mnie wierzysz. - uśmiechnęłam się słodko.
-Jak wam idzie projekt? - zapytałam po chwili.
-Mówiłem już, że dobrze.
-Mnie?
-Tak.
-Serio?
-Serio.
-Chyba nie. - pokręciłam głową.
-Zacznij mnie słuchać.
-Słucham, dlatego wiem, że nie. - upierałam się.
-Nie będę się kłócił. W takim razie idzie nam dobrze. - uśmiechnął się szeroko i zażegnał potencjalny konflikt.
Prosto po lekcjach udałam się do kantorku, w którym przesiadywał Lysander. Po drodze spotkałam Violettę.
-Hej, jak ci minął dzień? - zapytała.
-Jeszcze się nie skończył, ale do tej pory dobrze. A tobie?
-Chciałabym prosić cię o radę. Tak właściwie nie spotkałam cię tu przypadkiem. Słyszałam, jak rozmawiałaś z Kentinem o spotkaniu z Lysandrem. - zesztywniałam.
-Skąd wiedziałaś gdzie? - zapytałam ostrożnie.
-Nie wiedziałam, liczyłam że spotkacie się w bibliotece. - odetchnęłam z ulgą. Miała racje, w podobną stronę szło się do biblioteki.
-Wybacz, nie myślę po zajęciach z trygonometrii.
-Nie ma problemu, ja tam w kółko mam problem ze skupieniem. - odparła.
Szłyśmy w ciszy. Zatrzymałam się. Zaraz musiałam skręcić, a do biblioteki musiałabym udać się dalej prosto. Nie chciałam zdradzić sekretnego miejsca Lysandra. Violetta nie należała do plotkar, ale okazja czyni złodzieja, a nowinka plotkarę.
-O co chciałaś mnie zapytać? - starałam się wyglądać tak sympatycznie, jak to możliwe.
-Chciałabym się umówić z Kentinem. - kolejny szok, starałam się nie pokazać go na mojej twarzy. Wystarczyło, że dziewczyna jąkała i pociła się ze zdenerwowania.
-Jasne. - przełknęłam ślinę. - Ale to nie ja o tym decyduje, nie mogę was umówić. Musisz sama go zapytać.
-Wiem, ale chciałam najpierw dowiedzieć się, co lubi. Jaki ma typ dziewczyny...
-Typu nie zdradzę. - uśmiechnęłam się przebiegle. - jeśli cię polubi to za to kim jesteś, a nie za to kogo udajesz. Co do pierwszego pytania to Ken lubi wszystko, co ekstremalne. - i tu był pies pogrzebany, Violetta miała w sobie tyle szaleństwa, co Selena Gomez rocka.
-Tylko to? - zapytała z przejęciem.
-Co najwyżej coś mega oryginalnego. Musisz się postarać, to nie jest łatwy typ. - mrugnęłam do niej. - skoczę jeszcze do toalety, do zobaczenia. - pożegnałam się.
Przeszłam kawałek do pobliskiej toalety i uchylając drzwi obserwowałam Violettę. Stała chwile w miejscu, gdzie rozmawiałyśmy i wygladała na zamyśloną. Po kilku minutach zawróciła i skierowała na dziedziniec.
-Przepraszam, spotkałam Violettę. - usprawiedliwiłam swoje spóźnienie.
-Nie ma problemu, siadaj. - wskazał na miejsce na przeciw siebie. - każdy facet wie, jak to jest, gdy spotkają się dwie kobiety. - nie podobało mi się to, że postrzega mnie, jak stereotypową kobietę, ale postanowiłam nic nie mówić. - Uraziłem cię. Przepraszam. - zauważył, że coś jest nie tak.
-Nie jestem, jak wszystkie. - jęknęłam.
-Wiem to.
-Skąd? - nie znaliśmy się.
-Jak myślisz? - zapytał patrząc na mnie z lekkim zakłopotaniem.
-Kas. - stwierdziłam zaciskając usta i kiwając głową. Na jego twarzy pojawiło się jeszcze większe zakłopotanie. - Jak długo się znacie?
-Od dzieciństwa.
-To jak ja i Kentin. - rozumiałam, że mówili sobie wszystko.
-Dokładnie.
-Mogę o coś zapytać, chodzi o Kastiela. - przygryzłam wargę.
-Oczywiście, o ile nie narusza to jego prywatności. - on i jego moralność...
-Jaki on jest, jakiego go znasz?
Ta sytuacja była odbiciem mojej rozmowy z Kastielem. Lysander także zastanawiał się w ciszy nad odpowiedzią, a potem uśmiechnął sam do siebie.
-Jest uparty, sarkastyczny, ironiczny... Jest także bardzo dobrym człowiekiem, nie łatwo do niego dotrzeć. Grono jego najbliższych jest bardzo ograniczone, ale gdy już w nim jesteś on oddałby za ciebie życie. Taki jest. - zakończył.
-Ładnie o nim mówisz.
-Jest moim przyjacielem. - odparł.
Nastała chwila ciszy, poczułam lekkie skrępowanie. Może nie powinnam wypytywać o ich relacje.
-Zajmijmy się projektem. - odchrząknął.
-Oczywiście.
Praca nad nim pochłonęła sporo czasu, ale prawie skończyliśmy.
-Wyglądasz na zmęczoną. - powiedział bacznie mi się przyglądając.
-Jestem. Nie śpię zbyt dobrze. - przetarłam oczy i pobłogosławiłam moment, gdy nie miałam czasu nałożyć makijażu. Inaczej właśnie stałabym się pandą lub słabą, stereotypową wersją metalowca.
-Koszmary? - zapytał.
-Nie, to nie to. Po prostu mam sporo na głowie i nie mogę zasnąć. - wstałam. - Dobranoc. - powiedziałam i skierowałam do drzwi.
-Odprowadzę cię. - pospiesznie się podniósł i chwycił swoją torbę.
-Nie boisz się kary? - zaśmiałam się. Nie mógł przebywać po stronie dziewczęcych pokoi.
-Tylko do schodów. - odparł.
Był przystojny, tajemniczy i czasami zabawny, ale nie był kimś, z kim mogłabym być. Do schodów? Cholera, on się faktycznie boi. W takim razie jedyne szaleństwo na jakie byłoby go stać to odpisanie zadania domowego? Ciekawe, czy kiedykolwiek zjadł żelkę z działu wagowego w sklepie....
-Jasne, do schodów. - odparłam z uśmiechem. Sztucznym i wymuszonym, ale jednak uśmiechem.
Szliśmy w kierunku schodów, gdy na naszej drodze pojawiła się Amber. Byłam gotowa na kolejne słowne starcie, ale ono nie nastąpiło.
-Cześć. - powiedziała do Lysandra.
-Witaj Amber. - powiedział i skinął delikatnie głową.
Mnie totalnie zignorowała, co działało na moją korzyść. Nie miałam ani siły ani ochoty na jej zaczepki.
-Nie lubicie się. - stwierdził.
-Nie znamy za dobrze, ale fakt nie będziemy przyjaciółkami. - odpowiedziałam.
-Trzymaj się od niej z daleka. To zła dziewczyna, bije od niej dziwna energia. - no i powrócił dziwny Lysander.
-Dzięki za radę, tak zrobię. - doszliśmy właśnie na szczyt schodów. - Miło mi się z tobą rozmawiało.
-Wzajemnie. Dziękuje, dobrej nocy. - pożegnał się.
W sobotę miałam ochotę na spędzenie czasu tylko z Kentinem. Pogoda ostatnio była coraz lepsza, a przez lepsza miałam na myśli cieplejsza. Dzisiaj wyjątkowo dopisywała. Tak bardzo chciałam założyć krótki t-shirt, ale gdy tylko przeszedł mnie dreszcz wywołany porannym, zimnym powietrzem, wróciłam do pokoju po sweter, który jak się okazało został ubrudzony przez Rozalię. Ona i jej dupoblady podkład były wszędzie. Tym razem na moim kaszmirowym swetrze, jak nic będę musiała go wyrzucić. Chwyciłam niebieską, rozpinaną bluzę i wyszłam na spotkanie z przyjacielem. Czekał przed kwaterą, lekki wiatr rozwiewał jego włosy, a świecące słońce naznaczało je rudymi pasmami.
-Cześć piękna. - przywitał się, szeroko uśmiechając. Na jego koszulce, zaczepione zostały okulary - ciemne raybany, w których wyglądał, jak ściągnięty z okładki magazynu.
-Cześć. - nie mogłam się nie uśmiechnąć.
-Jak spędzimy czas? - zapytał.
-Miałam nadzieje, że masz jakiś pomysł. - powiedziałam.
-Mam. - uśmiechnął się. - zawsze mam. - to także wiedziałam, dlatego zawsze liczyłam na niego.
-W takim razie co wymyśliłeś? - zapytałam, a on sięgnął po swoje okulary i je założył. Nie widziałam jego oczu.
-Spójrz. - wskazał na pobliską ławkę. Odwróciłam głowę, na ten widok uśmiechnęłam się szeroko.
Kochani,
Już tłumacze. W tym tygodniu, jak zresztą i w poprzednim moja doba okazywała się za krótka. Nie miałam czasu na wstawienie rozdziałów lub odpisanie na komentarze i maile. W tym tygodniu wstawię już regularnie :D
No kurczę ja to nie mam zarzutów do rozdziałów jak również i do tego jest naprawdę super ;). Nareszcie coś innego , a nie bez przerwy życie w liceum i nic poza tym ;)
OdpowiedzUsuńSuper akcję , dialogi ogólnie nie ma się do czego przyczepić ;).
Wcześniej wspominałam , że uwielbiam to opowiadanie i zdania nie zmienię ;)
Pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział , a Tobie życzę mnóstwo czasu na pisanie i Dużo dużo weny ;)
Pozdrawiam kochana! ;*
Super, dziękuje! Już mam czas, więc bedą się pojawiały może nawet częściej niż przewidywałam początkowo :D
Usuń