Rozdział 30
-Zanim zaczniemy, chciałbym objaśnić zasady. - zaczął prowadzący. - każda z par musi ustawić się w okręgu. - posłusznie wykonaliśmy jego polecenie. - okręgu, nie jajku. - zażartował, a my poprawiliśmy swoje rozmieszczenie. - poproszę by partnerzy znajdowali się po zewnętrznej stronie. - każdy facet zamienił się miejscem z partnerką.
Od Kastiela i Tess dzieliło mnie jakieś pięć par. To bezpieczna odległość, by nie słyszeć ich rozmów i nie musieć patrzyć na piękną buźkę Tess.
-Tańczycie po okręgu, zależałoby nam na czymś w stylu walca. - cholera, nie znam tego. - spokojnie, nie chodzi o dokładne kroki. - uspokoił mnie i pewnie kilka innych osób.
-Ja to znam. - powiedział dumnie Dorian.
-Żadna niespodzianka. - odpowiedziałam, pochodził z bardzo dobrego domu.
-W takim razie spróbujmy. - powiedział głośno prowadzący, a zespół zaczął grać.
Pozwoliłam by to Dorian prowadził. Tańczenie z nim było równie proste, co oddychanie. Nagle muzyka ucichła, wszyscy się zatrzymali.
-Idzie wam całkiem nieźle. - pochwalił nas. - teraz czas na haczyk. - mrugnął do nas. - nie chodziło o sprowadzenie was na parkiet, byście potańczyli w kółku. - kilka osób na sali zaśmiało się. - nie bez powodu poprosiłem, by to mężczyźni byli na zewnątrz. Po każdym ucichnięciu muzyki zmieniacie partnera. - zakończył.
Po raz kolejny muzyka zaczęła grać, a ja tańczyłam w objęciach Doriana. Gdy muzyka delikatnie ucichła, nastąpiła zmiana, a ja powędrowałam w ramiona Jamesa. Był znajomym Doriana, tańczącym dużo, dużo gorzej. Uśmiechaliśmy się do siebie, a ja marzyłam o tym, by muzyka ponownie ucichła. Tak właśnie się stało, a moim kolejny, partnerem był nieznany mi chłopak.
W mojej głowie załączyła się czerwona lampka, cholera jeszcze jeden facet, a potem Kastiel. Nie chciałam z nim tańczyć, nie miałam zamiaru z nim rozmawiać, ale cisza także nie była wskazana. Muzyka ucichła całkowicie, a prowadzący zabrał głos.
-Wspaniale. Teraz wróćcie do swoich początkowych partnerów. - spojrzał po wszystkich dziewczynach. Posłusznie wróciłam do Doriana. Jak zwykle uśmiechał się od ucha do ucha. - czeka nas kolejna, ale już ostatnia niespodzianka. - prowadzący uśmiechał się przebiegle. - z każdą osobą, z którą tańczycie musicie wymienić się trzema faktami na swój temat. Myśle, że nie muszę przypominać o przedstawieniu się, a to się nie liczy, jako fakt. - zamurowało mnie. Jakim cudem miałam na szybko wymyślić trzy fakty? Jakby tego było mało, prowadzący ponownie się odezwał. - postarajcie się, aby przy każdej osobie, fakty były inne. Zaczynają kobiety i mówicie na zmianę. Zaczynajmy. - wykonał gest, a zespół zaczął grać.
Ponownie znajdowałam się w objęciach Doriana.
-No dalej. - powiedział.
-Co?
-Fakty, mów. - uśmiechał się.
-Yhmm... - zastanowiłam się. - Gdy byłam mała spadłam z rowera, do tej pory mam żwir w kolanie. - powiedziałam, a on parsknął śmiechem.
-Wygrałem konkurs na jedzenie malinowych tart. - odparł dumnie.
-Zawsze płaczę na Pamiętniku księżniczki. - dodałam kolejny fakt.
-Przytuliłem chomika tak mocno, że wypadły mu oczy. - tym razem to ja parsknęłam śmiechem.
-Gdy miałam pięć lat zgubiłam się w supermarkecie i sama odnalazłam drogę do domu. - uff, to już ostatni fakt.
-Chyba po raz pierwszy w życiu się zakochałem. - powiedział, a muzyka ucichła.
Chcąc nie chcąc musiałam przejść dalej.
-James. - przedstawił się mój nowy partner.
-Chloe. - uśmiechnęłam się.
-Znamy się.
-Owszem. - ponownie taniec z nim nie był najlepszy, ale ja musiałam się zastanawiać nad faktami na mój temat, a nie nad jego talentem...
-Przez trzy lata byłam cheerleaderką. - powiedziałam.
-Przegrałem kupę kasy w kasynie. Dokładniej stało się to ostatniego lata. - zaskoczył mnie, to był bardzo osobisty fakt.
Powiedziałam swoje fakty, a on swoje. Najbardziej zaskoczył mnie jednak ostatni. W zasadzie bardziej niż zaskoczona, byłam rozbawiona.
-Nie potrafię tańczyć. - powiedział, w pełni mogłam się z nim zgodzić.
Mój kolejny partner miał na imię Anthony i nie tańczył aż tak źle, jego fakty były interesujące, a mnie powoli zaczynało brakować pomysłów. Nie chciałam mówić nic zbyt osobistego, ale nie chciałam też w kółko powtarzać, że lubię żelki.
Gdy sekundy dzieliły mnie od wpadnięcia w ramiona Kastiela, moje serce przyspieszyło. Byłam na niego wściekła i jednocześnie tak bardzo pragnęłam z nim zatańczyć, dowiedzieć się o nim czegoś nowego. Nie miałam zamiaru dać po sobie poznać, że zależy mi na tańcu z nim. Postanowiłam grać zimną i wyniosłą. Taka właśnie byłam, gdy chwyciłam jego dłoń.
-Chloe. - przedstawiłam się ze słodkim uśmiechem.
-Co ty nie powiesz. - zmrużył oczy. - Kastiel. - odparł.
Gdy położył dłoń na moich plecach, całe moje ciało przeszedł dreszcz. Modliłam się, by tego nie poczuł.
-Na codzień bywam całkiem zabawna, uwielbiam sarkastyczne żarty. - powiedziałam.
-Bywasz także irytująca, leniwa, a jednocześnie uparta, skoncentrowana na celu. - dorzucił swoje zdanie na mój temat. Zaraz potem rozpoczął kolejne zdanie. - Przez trzy lata mojego dzieciństwa wychowywałem się u wujka w Teksasie. - wyznał.
-To tam tak zgrzybiałeś? - powiedziałam oschle. - mam małą bliznę za uchem. - dodałam.
-Sporo czasu spędzam na treningach. - jakbym tego nie wiedziała...
-I na krytykowaniu innych ludzi. - sam zaczął tę grę.
-Kiedyś o mało się nie utopiłam. - uff, to już ostatni fakt w tej turze.
-Nigdy w życiu nic je zgubiłem. - mówiąc to wypuścił mnie z objęć. Niemal natychmiast zatęskniłam za jego dotykiem.
Po kilkunastu minutach wróciłam w ramiona Doriana. Udało mi się, przetrwałam i udało mi się wymyślić fakty na swój temat, bez powtarzania się. Dla wszystkich gapiów musiało to być bardzo nudne doświadczenie, ale ja dobrze się przy nim bawiłam.
-Jak tam? - zapytał obejmując mnie ramieniem.
Zespół przestał grać, a wszyscy uczestnicy zabawy stali i patrzyli po sobie w oczekiwaniu na to, co teraz.
-Dobrze, a u ciebie?
-Teraz już dobrze. - uśmiechnął się ciepło.
-Gratuluje wszystkim wytrwałości. - powiedział przewodniczący. - wasz taniec był czarujący. Mam nadzieje, że dowiedzieliście się kilku ciekawych rzeczy na tematach swoich kolegów. Możecie już usiąść. - powiedział.
Co?! To tyle? Gadałam z tymi ludźmi tylko po to, by wiedzieć, że James słabo tańczy, Max miał wszy, a Tony moczył się do ósmego roku życia? Świetnie...
Chociaż z drugiej strony, dowiedziałam się czegoś o Kastielu. To było w stanie wynagrodzić mi wszystkie niedogodności.
Razem z Dorianem wróciliśmy do mojego stolika. Chłopak usiadł na miejscu nieobecnej Melanii.
-Dobrze tańczysz. - pochwaliła mnie białowłosa.
-Dawaj od razu jakieś ploteczki. - zaśmiał się Alexy.
Do stolika dołączyli Tess i Kastiel.
-Można było dowiedzieć się czegoś ciekawego? - zapytał Armin.
-Niektórzy byli bardzo wylewni. - powiedział Dorian spoglądając na Tess. Dziewczyna delikatnie się zarumieniła. Czyżby urok chłopaka na nią zadziałał i nie zapanowała nad słowami? Miałam taką nadzieje. Jeśli istniał cień szansy na rozdzielenie jej i Kastiela albo chociaż postawienie rysy na ich idealnym związku, niehonorowo byłam tym zainteresowana.
Czerwonowłosy dziwnie spoglądał na Doriana. Pewnie zastanawiał się, co ten miał na myśli.
-Z kim najlepiej się tańczy? - zapytała mnie Violetta. - tak pięknie wyglądaliście. - spojrzała na mnie i Doriana.
-Dorian to dokonały partner. - pochwaliłam go uśmiechając się zalotnie.
-Najważniejsze to zgrać ruchy ciał. - powiedział dwuznacznie. Czułam, że delikatnie się rumienie.
-Chloe, zatańczymy? - zapytał Kentin.
-Cały wieczór musiałam na to czekać. - zmrużyłam oczy.
Tańcząc z nim czułam się w pełni zrelaksowana.
-Dorian cię lubi. - powiedział.
-Ciebie również. - odparłam.
-Nie o takie lubi mi chodziło. - zaakcentował słowo ,,lubi". - mam na myśli, że mu się podobasz.
-Wizualnie. - zgodziłam się.
-Myśle, że nie tylko. - pokręcił głową. - Kiedy jest ta impreza? - zapytał mnie.
-Jutro. Cieszę się, że mogę wziąć kogo chcę. Skoro Kas zabiera Tess.. - westchnęłam.
-Nie bądź zazdrosna. - zganił mnie żartobliwie. - nie przypomina ci ona kosmity? - zapytał zupełnie poważnie. - ma takie wyłupiaste oczy i chudą twarz.
-Kentin, nie musisz mnie pocieszać. Jest piękna. - czy mówił prawdę czy nie, to nie miało znaczenia. Odrobinę poprawił mi humor.
-Nie jeśli dłużej na nią popatrzysz. - zabrzmiało to szczerze.
-Kocham Cię. - powiedziałam opierając głowę o jego ramię.
-Nie chciałbym, aby było inaczej. - cmoknął moje włosy.
Zabawa trwała w najlepsze, a moje nogi zaczynały odpadać. Dorian cały czas spędzał przy naszym stoliku, wesoło gawędząc z dziewczynami, w tym z Tess.
-Chodź. - chwyciłam go za rękę.
-Nie idźcie jeszcze. - poprosiła Rozalia. Punkt dla niej, graliśmy do jednej bramki przeciwko Kastielowi. Widziałam, jak cały się spiął. - zaraz ma wejść DJ. - jej oczy rozbłysły.
Moje nogi bolały, mięśnie odmawiały kolejnego wyjścia na parkiet, ale kiedy usłyszałam, że ma pojawić się muzyka klubowa, musiałam zostać.
-Zaraz wracamy. - mrugnęłam do niej. Dorian nie protestował i wyszedł z sali razem ze mną.
Obok sali, w której odbywał się bal, znajdował się bar. Czynny przez całą dobę, w środku nie było zbyt wielu klientów, ale to mnie nie interesowało. Moim celem były toalety. Tutaj nikt o nic nie pytał.
-Gdzie my idziemy? - zdziwił się.
-Do toalety. - powiedziałam.
-Mała, czyżbyś chciała spełnić moje fantazje? - mruknął.
-Opanuj się. - zganiłam go. Nie szłam tam z nim, by uprawiać seks na hotelowej muszli klozetowej.
Weszliśmy do jednej z kabin. Było tutaj czysto, co uprzyjemniało pobyt i rekompensowało tak bliski kontakt z Dorianem. Uważnie mnie obserwował, kiedy odsłoniłam sukienkę i z podwiązki uwolniłam swoją srebrną piersiówkę.
-Chcesz? - zapytałam.
-To whiskey?
-Nie, wódka. - odparłam.
-Jasne. - chwycił mój skarb i upił sporego łyka.
W kilka minut opróżniliśmy całą buteleczkę. Bardzo chciało mi się pić, moje gardło nie było przyzwyczajone do tak mocnych trunków, bez popijania.
-Idziemy? - zapytał.
-Tak. - schowałam buteleczkę na swoje miejsce. Później ponownie odłożę ją do marynarki Kentina, w której do tej pory znalazła schronienie.
W wesołej atmosferze wróciliśmy do stolika. Dorian wyraźnie przejął dowodzenie i głośno opowiadał nieprzyzwoite żarty.
-Słyszałam, że trenujesz z Kastielem. - odezwała się do mnie Tess.
-Tak, ale nie znamy się tak dobrze, jak wy. - odparłam ze słodkim uśmiechem. Wyraźnie czułam wpływ alkoholu.
-Z pewnością. - uśmiechnęła się lodowato.
Wiele osób tańczyło na parkiecie w rytm dźwięków płynących z głośników. Muzyka oferowana przez DJ'a wpadała w ucho i nie można było przejść przez parkiet obojętnie. Kilkanaście piosenek przetańczyłam razem z moimi znajomymi. Właściwie bawiliśmy się do końca.
-Ale jazda. - przyspieszony oddech Rozalii świadczył, że nawet ona, królowa parkietu się zmęczyła.
-Było świetnie. - powiedział entuzjastycznie Armin.
-Odprowadzę cię. - zadeklarował Doriana.
-Jasne, dziękuje. - odparłam. - Roza, idziesz? - zapytałam dziewczyny.
-Skoczę na papierosa z Alexym. - mrugnęła do mnie.
-W takim razie możemy iść. Dobranoc. - powiedziałam do wszystkich.
-My także idziemy. - odezwał się Kastiel. - dobranoc wszystkim.
Na moje nieszczęście Tess i czerwonowłosy towarzyszyli nam przez całą drogę do windy.
-Dobranoc. - pożegnał się z nimi Dorian i wsiadł do windy po prawej stronie.
-Do zobaczenia. - odparła Tess i razem z Kastielem wsiedli do windy ze strony lewej.
Gdy znaleźliśmy się w windzie z Dorianem, głośno westchnęłam. Ten dzień był piękny, ale męczący zarazem. Byłam wściekła na Kastiela. Wyobrażałam sobie, że zatańczymy razem...
Jak zawsze rozdział super ;)
OdpowiedzUsuńTylko mam jedno ALE ! ;o
Dlaczego to Doriana zrobiłaś takiego mega przystojnego i super fajnego faceta ? Kiedy Ci sobie wyobrażam, mam wrażenie , że jest on lepszy od Kasa ;o
Kurczę , aż szkoda , ze nie będą razem ;) Mam nadzieję , że zostaną chociaż dobrymi przyjaciółmi ^^.
Weny Ci życzę ! ^^
Hmmm zawsze chciałam żeby pojawiła się jakaś postać, która w moim wyobraźnia dorówna wyglądem Kastielowi - Dorian nią właśnie jest. Może dla osób z nieco odmiennym gustem, jest on przystojniejszy i ,,fajniejszy". Nie możemy miec samych brzydkich bohaterów z wszami ;)))))
Usuń