Rozdział 43

        -O której idziemy do Doriana? - zapytał Kentin, gdy odprowadził mnie do pokoju hotelowego. 
-Dwudziestej. - odparłam. Instynktownie spojrzałam na nadgarstek, zawsze chciałam mieć zegarek, niestety nigdy nie było mi dane się takiego dorobić. 
-Przyjdę po ciebie. 
-Spotkajmy się przy windach. - spojrzał na mnie podejrzliwie, ale nie skomentował mojego wyboru. 
          Nie miałam pojęcia, gdzie podziała się białowłosa ani czy wybierała się z nami do Doriana. Nie mogłam siedzieć i nad tym rozmyślać, miałam lepsze rzeczy do zrobienia, jak na przykład wyszykowanie się na imprezę. W drodze powrotnej ze skuterowej wycieczki postanowiłam, że włożę w swój wygląd sporo pracy, skoro miał tam być Kastiel z Tess, nie zamierzałam przy niej wyglądać, jak uboga krewna. Z bojowym nastawieniem, weszłam do łazienki i rozpoczęłam swoje przygotowania. 
-Hej, nad czym tak dumasz? - za moimi plecami pojawiła się Rozalia. 
Na hotelowym łożku leżały dwie sukienki; czarna o prostym kroju i odkrytych plecach i czerwona, dłuższa i nieco bardziej obcisła, która pokazywała nie wiele, ale dzięki materiałowi przylegającemu do skóry wydawało się, że odsłania aż nadto. 
-Hmm.. - dumałam dalej. Nie potrafiłam się zdecydować na żadną z nich. 
-Weź czerwoną. - powiedziała. 
-Jesteś pewna? 
-Tak, czerwony to twój kolor. - uśmiechnęła się ciepło. 
-Wybierasz się razem z nami? - zapytałam biorąc do ręki kreacje zaproponowaną przez koleżankę. 
-Pojawię się później. - odpowiedziała z nutą tajemnicy. 
-Czyżbyś miała randkę? - zażartowałam. Białowłosa miała stałego chłopaka. 
-Dokładnie. - odparła ku mojemu zaskoczeniu. - nie gap się tak. - zrugała mnie. - idę z Leo. 
-Przyjedzie tutaj? - cholera, to dopiero miłość. 
-Tak, ale nikomu nic nie mów. Nauczyciele by mnie zabili. - ścisnęła moją dłoń. 
-Jasne, nikomu ani słowa. - starałam się brzmieć uspokajająco. 
-Leć się pomalować i zrób coś z włosami. Najlepiej zostaw je rozpuszczone. - dotknęła moich mokrych pukli. 
                 Idąc w stronę windy, rozmyślałam nad białowłosą i Leo; ich związek był taki perfekcyjny... czy i mnie będzie kiedyś dane poznać kogoś, kto tak bardzo będzie o mnie zabiegał. Kto będzie się ze mną zgadzał tak, jak oni zgadzają się ze sobą? 
-Po raz kolejny wyglądasz perfekcyjne. - zielonooki skomplementował mój wygląd. 
-Dziękuje. - uśmiechnęłam się do przyjaciela. 
Nie miałam pojęcia, gdzie dokładnie znajduje się pokój Doriana, ale napotkany w tamtej części hotelu pracownik, widząc nasze stroje, domyślił się, gdzie idziemy i wskazał nam drogę. 
Zapukałam w odpowiednie drzwi, po kilku sekundach otworzył mi Dorian. 
-Nareszcie jesteś! - wykrzyknął przytulając mnie do siebie. - Cześć. - podał dłoń Kentinowi. - cieszę się, że dotarliście. - uśmiechnął się szeroko, w jednej dłoni trzymał kubek. 
-Od jak dawna pijesz? - zapytałam. Wydawał się lekko wstawiony. 
-Daj spokój, mamo. - jego uśmiech stał się bardziej promienny. - wejdźcie. - zaprosił nas do środka. - na tarasie jest parkiet, tutaj siedzą gaduły. - spojrzał po kilku osobach siedzących na kanapach. 
Rozejrzałam się po pokoju, a raczej apartamencie. Był dużo, dużo większy od mojego, szklane okna zostały umieszczone tak, by ukazać, jak najlepszy widok. 
-Podoba się? - zapytał Dorian. 
-Jednym słowem: wow. - czułam, że wyglądam, jak idiotka. 
-Chodź na taras, to dopiero odjazd. 
Miał racje, gdy usłyszałam o tarasie, bałam się, że ludzie tańczą na zewnątrz, na mrozie. Zamiast tego moim oczom ukazał się oszklony taras. Pojedyncze płatki śniegu opadały na szklany dach. 
-Kim właściwie są twoi rodzice? - zapytałam oszołomiona jego apartamentem. 
-Mama zaprojektowała ten hotel, jest architektem. - wyznał. 
-To wiele wyjaśnia. - powiedziałam. 
-Cześć Chloe. - podszedł do nas jeden z kolegów Doriana. Uśmiechnęłam się i skinęłam głową w ramach powitania. 
            Po kilkunastu minutach zaczęłam się dobrze bawić, wiele znajomych Doriana podchodziło do mnie i komplementowało mój wygląd. 
-Słyszałem, że ćwiczyłaś z Shawem. - powiedział jeden z kolegów gospodarza, chyba miał na imię Josh. 
-Dopiero teraz to do ciebie dotarło? - zapytałam kpiąco. 
-Jak taka ślicznotka może być taka silna? - tym razem pytanie zadała blondwłosa Kate. Jedna z najpiękniejszych dziewczyn w szkole. 
-Jak widać trening działa. - zaśmiałam się krótko. 
-Gdybyś się nie obijała, byłoby jeszcze lepiej. - zażartował znajomy mi głos, Kentin. 
-Ciekawe skąd ty wiesz, co ja robię na treningu. - żartobliwie pacnęłam go w ramię. 
-Hmm... może i ja zaczęłabym trenować. Takim instruktorem żadna by nie pogardziła. - powiedziała dziewczyna siedząca obok Kate. Opierała brodę na kolanach i wpatrywała rozmarzonym wzrokiem w ścianę. 
-Idę po drinka. - powiedziałam i uciekłam od towarzystwa, w którym każdy temat dotyczył Kastiela. 
            -Nudzisz się. - za moimi plecami stanął Kastiel. Na dźwięk jego głos cała się najeżyłam. 
-Absolutnie nie. - pokręciłam głową i dalej nakładałam lód do szklanki, robienie tego metalowymi cążkami nie było najłatwiejszym zadaniem. 
-W takim razie gdzie zgubiłaś uśmiech? - drążył. 
-Pewnie został przy Dorianie. - uśmiechnęłam się słodko i sięgnęłam po wódkę. 
-Uważaj, to mocny alkohol. - chwycił mój nadgarstek. 
-Moja forma się poprawiła. 
-W takim razie, droga wolna. - puścił mnie, a ja poczułam rozczarowanie. Miałam cichą nadzieje, że obchodzi go ile piję i co piję. 
-Gdzie Tess, może również ma ochotę na drinka, a skoro już je robię.. - powiedziałam możliwie jak najmilszym tonem. 
-Nie zapytałem, czy ma ochotę na drinka, pewnie tak. - wzruszył ramionami i sięgnął po alkohol. 
-Idę odzyskać mój uśmiech. - powiedziałam i odeszłam na poszukiwania Doriana. 
Odnalazłam go chwilę później w towarzystwie Josha, Kate i kilku innych osób. Jak zwykle zabawiał wszystkich swoimi żartami. 
-O, jesteś. - powiedział przygarniając mnie do siebie. 
-Ty już chyba nie powinieneś pić. - powiedziałam spoglądając na jego oczy. 
-Nie martw się. Niezależnie od tego, jak bardzo jestem pijany, ty dalej jesteś tak samo piękna. - uśmiechnęłam się, ale w głębi ducha uważałam, że nie powinien zachowywać się, jak gówniarz i tak dużo pić. 
             Wszędzie, gdzie się znajdowałam byłam w stanie kątem oka obserwować Kastiela i Tess. Ta dwójka głównie siedziała na kanapach i rozmawiała powoli popijając drinki. Po paru godzinach widziałam, że Tess jest coraz bardziej pijana. Może czerwonowłosy robił to specjalnie, przecież pijane kobiety są łatwiejsze. Postanowiłam iść się trochę przewietrzyć. 
-Chcesz? - zapytała Kate podając mi paczkę z papierosami. 
-Nie. - pokręciłam głową. 
-Za to ja tak. - dołączyła do nas Tess. Dziewczyna lekko się chwiała. 
-Ja również poproszę. - kolejną dziewczyną okazała się Kim. 
-Nie widziałam cię wcześniej. - powiedziałam do dziewczyny. 
-Przyszłam niedawno. - wzruszyła ramionami i odpaliła papierosa. - Zabierasz mi spojrzenia wszystkich facetów. - rzuciła oskarżycielsko, ale widziałam, że to był tylko żart. 
-To dlatego, że siedzisz w kącie. Inaczej nie miałabym szans. - zlustrowałam dziewczynę, ubrana w skąpy strój stanowiła łatwy obiekt, a taki był najbardziej popularny. 
-Powiedzmy. - prychnęła Tess zaciągając się papierosem. 
-Co? - zapytała ją Kim. 
-Wyglądasz, jak dziwka. - blondynka spojrzała na nią wyzywająco. 
-Powtórz to, wywłoko. - warknęła rozmówczyni. 
Analiza sytuacji zajęła mi kilka sekund. Jeśli nic nie zrobię, może dojść do rękoczynów. Nim w pełni zdążyłam zareagować, Tess odpowiedziała Kim. 
-Dziwka. 
Usłyszałam głośne klapnięcie, Tess trzymała się za policzek z szeroko otwartymi oczami, jakby sama nie mogła w to uwierzyć. 
-Kim! - krzyknęłam, bo dziewczyna rzuciła się na swoją rywalkę. Kate próbowała utrzymać Tess, która jakimś cudem dosięgnęła do Kim i mocno podrapała jej twarz. 
Po chwili pojawili się chłopcy. Kastiel mocno chwycił Tess i siłą wyniósł z tarasu. Gdy tylko zniknęła blondyna, Kim się uspokoiła. 
-Oszalałaś? - zapytałam z wyrzutem. 
-Nazwała mnie dziwką. 
-Jest pijana. 
-Gówno mnie to obchodzi. Ta suka mnie podrapała. - Kim przyłożyła dłoń do policzka. 
-Tak wyglądasz seksowniej. - mrugnął do niej Josh. 
Nie musiałam długo czekać, a para zniknęła we wnętrzu apartamentu. 
-Wszystko dobrze? - podszedł do mnie Dorian. 
-Tak. - powiedziałam pewnie. 
Na całe szczęście obyło się bez większego zamieszania. Podejrzewam, że wiele osób nawet nie będzie wiedziało o tym zajściu. 
-Idę po drinka, coś ci przynieść? - zapytał. 
-Nie, dzięki. Zaraz do ciebie dołączę. - miałam ochotę tu jeszcze chwilę zostać. 

               Miałam racje, bójka Kim i Tess została zbyt szybko zduszona, by mogła narobić wystarczającego hałasu. Wszystkie osoby bawiły się w najlepsze. Nigdzie nie widziałam Tess i Kastiela, pewnie postanowił odprowadzić ją do pokoju...

Komentarze