Rozdział 51

           Zanim to do mnie dotarło, musiało minąć kilka sekund. 
-Powiedz coś. - delikatnie ścisnął moją dłoń. 
-Jesteś tego pewien? - spojrzałam mu w oczy. 
-Jak niczego innego. - uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku. 
Obróciłam się tak, by móc go pocałować. Niby nic w naszym sposobie całowania się nie zmieniło, a jednak wszystko było inne. Miałam wrażenie, jakby cały świat nagle nabrał wyraźniejszy barw - tak naprawdę wszystko było takie samo, to świadomość, że on mnie kocha nadała wszystkiemu większego sensu. 
-Ale mam szczęście. - mruknął. 
-Nie tylko ty. 
             -Co będzie, gdy wrócimy do szkoły? - zapytałam cicho, wsiadając do samochodu. 
Miejscowy mechanik okazał się dobry w tym, co robi i nasz samochód był sprawny już następnego dnia. 
-Przyzwyczaimy się do spojrzeń. - zaśmiał się krótko. 
-Nie boisz się, że popsuje ci reputacje? - spojrzałam na niego wymownie. - Czarujący Kastiel związał się ze zwyczajną dziewczyną. 
-Uwierz mi, nie ma w tobie niczego zwyczajnego. Poza tym, spodziewam się, że wielu będzie mi zazdrościło. - sięgnął po moją dłoń. 
-Nie ma takiej możliwości. - prychnęłam. 
-Dorian na pewno. 
-Możliwe. - wzruszyłam ramionami. 
          -Tak mało o tobie wiem. - narzekałam. 
-Pytaj, o co chcesz. - zachęcił. 
-Hm.. - zastanowiłam się. - najlepsza randka w życiu? 
-Nie chodzę na randki. - wyznał. 
-Co?! To niemożliwe. 
-Mówię serio. Nigdy w życiu nie byłem na randce. 
-Ale spotykałeś się z kimś... - przygryzłam wargę. 
-Tak, ale nie chodziłem na randki, chyba że ławka w parku, szkolna szatnia albo spotykanie się w domu się liczy. - zaśmiał się. 
-Liczy, ale to takie zwyczajne spotkania. Mnie chodziło o randkę typu kino.. - palnęłam. 
-W takim razie nigdy nie byłem na randce typu kino, restauracja... - pokręcił głową. 
-Żartujesz. - prychnęłam. 
-Mówiłem, że nie. - westchnął zirytowany. 
            Gdy dotarliśmy do szkoły, trwała akurat przerwa obiadowa. Nie mogliśmy trafić na lepszą porę. Cieszyłam się, że cała szkoła będzie mogła dowiedzieć się, że jesteśmy razem. 
-Masz wszystko? - zapytał, uważnie mi się przyglądając. 
-Tak, miałam tylko torebkę. - którą w tej chwili trzymałam na ramieniu. 
-Dyrektorka chce nas widzieć. - powiedział jakby nie było to oczywiste. 
-Ciocia. - zachichotałam. 
-Chciałbyś być z nią spokrewniona, przyznaj to. - ruszyliśmy w stronę budynku. 
-Oddałabym wszystko. - zażartowałam. 
Idąc przez korytarz czułam spojrzenia wielu osób. Kastiel objął mnie ramieniem, a ja uśmiechałam się triumfująco do wszystkich. 
-Co cię tak cieszy? - zapytał. 
-Możemy wejść po drodze na stołówkę, chciałabym powiedzieć Kentinowi, że wszystko jest dobrze. Bardzo się martwi. - moje pobudki nie były do końca dobre; zależało mi, by wszyscy nas widzieli. 
-Niech będzie, byle szybko. - zgodził się, ale przewracania oczami nie dało się uniknąć. 
                Idąc przez stołówkę, czułam się niczym na wybiegu VS, jednak zamiast prezentowania pięknej bielizny, prezentowałam swojego chłopaka. Czułam się idiotycznie, ale nie mogłam się powstrzymać. Zanim podeszliśmy do stolika naszych przyjaciół, udało mi się złapać kontakt wzrokowy z Kentinem. Widziałam jego zszokowaną minę, gdy patrzył na splecione dłonie, moje i czerwonowłosego. 
-Cześć. - przywitałam się, przyjaciel od razu mnie przytulił. 
-Co to ma być? - szepnął mi do ucha. 
-Potem pogadamy. - również szeptałam. 
-Wszystko dobrze? - zapytała za wszystkich Rozalia. 
-Tak, muszę iść do Dyrektorki, ale chciałam wam pokazać, że żyje. - zaśmiałam się. 
-Chyba nie tylko to chciałaś pokazać. - ten irytujący głos, dobry humor zniknął. 
-Amber. - odwróciłam się do dziewczyny. 
-Pogawędziłabym, ale musimy iść. - celowo podkreśliłam MY. 
               Kastiel zatrzymał się przed gabinetem Dyrektorki i zapukał. 
-Proszę. - usłyszeliśmy jej głos. 
-To my. - powiedział, gdy weszliśmy do środka. 
-Co tak długo? - zapytała, zdejmując okulary. 
-To moja wina. - zabrałam głos. - chciałam przywitać się z Kentinem, bardzo się martwił. 
-No tak, jesteście jak rodzina. - uśmiechnęła się zimno. - masz dla mnie wyniki? 
-Tak. - podałam jej teczkę. 
-Oczywiście zweryfikuje je z tym, co przyśle szpital. - uprzedziła mnie. - żadne oszustwa nie wchodzą w grę. - dodała. 
-Nie ma tam niczego, co nie byłoby prawdziwe. - odezwał się Kastiel. 
-Co z samochodem? - zapytała go. 
-Jest już sprawny. Rachunek został wystawiony na szkołę. - odpowiedział. 
-Dobrze, chyba tylko tyle chciałam wiedzieć. Do widzenia. - pożegnała nas. 
               Cieszyłam się, że tak szybko udało nam się wyjść. Miałam nadzieje, że resztę dnia spędzimy razem. Oczywiście musiałam także porozmawiać z Kentinem, ale to mogłam załatwić również jutro. Tak bardzo chciałam spędzić czas z Kastielem...

                 

Komentarze

  1. Aishh kurczę ;) już sobie wyobrazilam te wszystkie spojrzenia (^.^)
    Szkolny przystojniak i jego dziewczyna ^^
    Chloe pilnuj się to nie będzie łatwe hahaha (*.*) ;

    Jest super ; czekam na kolejną część ;*
    Weny Ci życzę kochana! ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój pieprzony Boże!! ONI są razem. Omfgg. Czekałam na to, i mimo i nie jestem wielką fanką Kastielem cieszę się razem z nimi! Czekam z niecierpliwością na to jak wszyscy się dowiedzą o ich związku, a zwłaszcza Dorian - jestem wielką fanką tego kolesia ok. Mega się też cieszę, że jednak Lysander Nie jetse zakochany w Chloe. Bogu zapłać! No ogolem pozdrawiam i wenyyy

    Sophie

    Ps. Trójkąt nadal zobowiązuje ;))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz