Rozdział 59
-Powiedziałem coś nie tak? - zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.
-Nie, nic. - przełknęłam ślinę.
-Jesteś pewna? Wyglądasz jakoś dziwnie. - zmrużył oczy uważnie mi się przyglądając.
-Tak. - uśmiechnęłam się sztucznie. - to tylko zdziwienie. - westchnęłam.
-Spodziewałaś się, że jestem romantykiem? - prychnął.
-Nie, ale nie spodziewałam się, że uważasz to za słabość. - postanowiłam być szczera.
-Może nie za słabość. Trochę przesadzasz. - pogłaskał mnie po policzku. - nie będę cię okłamywał, więc chcę żebyś wiedziała, że romantyczne gesty to nie moja bajka.
-Przynajmniej jesteś szczery. - uśmiechnęłam się, tym razem szczerze.
-Nigdy bym cię nie okłamał. - wyznał patrząc mi w oczy.
Aż do niedzielnego wieczoru nie udało mi się spotkać z Kentinem. Byłam ciekawa jego randki. Nie natknęłam się nawet na Violettę, by móc ją o cokolwiek zapytać. Miałam zamiar wyruszyć na poszukiwania przyjaciela, ale to on sam zjawił się w moim pokoju, wywołując na mojej twarzy szeroki, promienny uśmiech.
-No, no. - zagwizdałam patrząc na jego twarz. Nad łukiem brwiowym widniało małe rozcięcie.
-Wpuść mnie. - mruknął, a ja odsunęłam się robiąc mu miejsce.
-Czyżby była fanką czegoś ostrzejszego? - żartowałam, nie traktując urazu przyjaciela zbyt poważnie.
-Raczej antyfanką innych dziewczyn. - burknął.
-Zaciekawiłeś mnie. Opowiadaj. - zażądałam z przebiegłym uśmieszkiem na ustach.
-Początkowo wszystko szło dobrze. Oglądaliśmy film, rozmawialiśmy, jedliśmy popcorn. Starałem się cały czas mieć go w ustach, na wypadek gdyby jej obiło i chciała mnie pocałować. - zaśmiałam się, ale on nie przerywał opowieści. - Film był w połowie, gdy do pokoju weszła Vanessa. - miał na myśli o rok starszą, wysoką blondynkę, z którą przyjaźnił się Dorian. Oboje ją bardzo lubiliśmy. - Była z jakimś chłopakiem, miał na imię Matt. - zmarszczył brwi, starając się przypomnieć sobie jego imię. - Zaproponowałem, że skoro już tu są, to mogą obejrzeć z nami. Nessa chciała wyjść i przepraszała za zamieszanie, ale ja nalegałem. W końcu się zgodziła. Violetta cały czas się uśmiechała, więc nie sądziłem, że ma coś przeciwko. - wzruszył ramionami, a ja przewróciłam oczami. Oczywiście, że miała coś przeciwko, idioto. - Po seansie Vanessa i Matt się ulotnili, a ja chciałem zapytać Violetty o jej wrażenia związane z filmem. Oburzyła się i zaczęła na mnie wrzeszczeć. Kazałem się jej uspokoić, na co ona chwyciła głośnik leżący niedaleko i walnęła mnie. Wyrwała to razem z kablem, rozumiesz? - na jego twarzy malował się szok i niedowierzanie, zapewne związane z zachowaniem Violetty.
-Nie powinna była cię uderzyć, ale nie możesz zaprzeczyć; chciałeś charakterku, to masz. - zachichotałam.
-Mam siniaka, a będzie gorzej. Urazy głowy schodzą w dół, co oznacza, że za kilka dni będę miał podbite oko. - wydymał usta.
-Powiemy, że spadłeś ze schodów. - starałam się go rozśmieszyć.
-Ona jest wariatką. Nigdy więcej się z nią nie umówię. - powiedział stanowczo.
-Jasne, taka była umowa. - skapitulowałam. - nie mogę się doczekać aż wreszcie się zakochasz.
-Kiedyś też mi się wydawało, że powinienem, a teraz myśle, że taktyka przyjęta przez Doriana jest świetna.
-Co ty wygadujesz? On tylko imprezuje i pieprzy po kątach. - wzdrygnęłam się.
-Musisz używać takich słów? - popatrzył na mnie z odrazą.
-Wybacz. - wiedziałam, że nie lubił wulgaryzmów.
-Miałem nadzieje, że złagodniejesz przy Kastielu. Nie żeby on był jakoś szczególnie wrażliwy. - zaśmiał się. - chodziło mi raczej o przemianę pod wpływem miłości. - pomachał rękami i spojrzał w górę. Wyglądał, jak nawiedzony.
-Złagodniałam, inaczej Violetta już by nie żyła. - miałam wrażenie, że moje oczy rozbłysły złowrogo.
Po jego wyjściu rozmyślałam nad tym, co mi powiedział. Miał racje, miłość mnie zmieniła - czułam się dojrzalsza i bardziej rozważna. Unikałam kłótni, rękoczynów, a nawet pyskówek. Nie miałam jednak zamiaru odpuścić Violettcie, musiała mnie wysłuchać, a zamierzałam jej powiedzieć, że zachowała się karygodnie.
Pozostała także kwestia Doriana - nie był mi obojętny, ale nie kochałam go. Moje serce nie biło szybciej, policzki nie rumieniły się, a dłonie nie drżały. Jedyne, co się zmieniało na jego widok to moja twarz. Bez względu na to, jak zły miałam dzień, zawsze gdy go widziałam uśmiechałam się szeroko. Byłam mu winna wyjaśnienia, nie chciałam by cierpiał. Prędzej spodziewałbym się, że to ja będę zraniona przez niego niż odwrotnie. On - szkolny przystojniak, bogatszy od Krezusa, wielbiony przez uczniów i nauczycieli. Jak ktoś taki, jak on mógł się mną interesować? Wiedziałam, że zwracam uwagę męskiej części szkoły, ale każdy z nich pragnął mnie fizycznie, a Dorian interesował się także tym, kim naprawdę jestem, a nie tylko moim wyglądem. Obiecałam sobie, że porozmawiam z nim przy najbliższej okazji. W głębi duszy wierzyłam, że nadal będziemy mogli być sobie bliscy.
Zjawiłam się na porannym treningu o wyznaczonej porze. Kastiel, jak zwykle już na mnie czekał.
-Chyba kiedyś specjalnie wstanę szybciej, by móc na ciebie czekać. - przekomarzałam się.
-Uwielbiasz sen. - zauważył.
-Nie tak bardzo, jak ciebie. - podbiegłam do niego i mocno objęłam.
Nie musiałam długo czekać, pocałował mnie namiętnie, a ja od razu sięgnęłam do krawędzi jego koszulki. Im szybciej przejdziemy do rzeczy tym więcej czasu będziemy mieli. Za każdym razem zaskakiwał mnie czymś nowym, czyniąc każdy raz wyjątkowym.
W porze lunchu usiadłam przy stoliku wraz ze znajomymi.
-Słyszeliście? - zapytał Alexy wgryzając się w tosta.
-Skoro pytasz to zapewne nie. - Rozalia spojrzała na niego spod byka. Uwielbiała wiedzieć wszystko.
-W szkole będzie impreza. - klasnął w dłonie. - w noc spadających gwiazd, pierwszego czerwca. - podskakiwał na krześle.
-Serio? Super! - ucieszyła się Roza.
-Mam inną informacje. - zaczęła Melania. Wszyscy spojrzeli w jej stronę.
-Mów! - wykrzyknął Armin.
-W szkole pojawi się ktoś nowy. - uśmiechnęła się przebiegle.
-Skąd wiesz? - Armin patrzył na nią podejrzliwie.
-Ty tak na poważnie? - spojrzałam na niego. - ona pracuje obok gabinetu Dyrektorki. - przewróciłam oczami.
-No tak, zapomniałem. - uderzył się w czoło.
Komentarze
Prześlij komentarz