Rozdział 60
Wieści o imprezie szkolnej rozeszły się, jak wiatrem niesione. Nawet mnie udzielił się entuzjazm i nie mogłam doczekać się wydarzenia. Pojawiły się także pierwsze plotki o nowej osobie, ale jak na razie nie wiele osób brało to na poważnie.
Stałam w kolejce po coś do picia, pech chciał, że przede mną stał Dorian i wianek dziewczyn z jego klasy.
-Ciekawe, czy to będzie facet czy dziewczyna. - zaświergotała jedna z jego towarzyszek.
-Nie ważne, byle lepsza niż poprzedni nowi. - powiedział Dorian na chwile przed tym, jak nasze spojrzenia się spotkały.
Ostatnimi nowymi byliśmy ja i Ken. Zabolało. Starałam się zachować spokój.
-Możemy pogadać? - zapytałam go.
-Nie mamy o czym. - spojrzał na mnie lodowatym spojrzeniem. Nigdy wcześniej nie widziałam, by tak na kogoś patrzył.
Objął dwie stojące po jego bokach dziewczyny i odszedł z wysoko uniesioną głową. To by było na tyle, jeśli chodziło o jego wyrzuty sumienia związane z jego ostatnim zachowaniem.
Wzięłam butelkę wody mineralnej i poszłam na kolejne, nudne zajęcia. Po drodze spotkałam Pana Young.
-Keeland, jak kara? - zapytał ze złośliwym uśmiechem.
-Była okropna. - uśmiechnęłam się równie złośliwie.
-Już się skończyła? - zdziwił się.
Miałam ochotę mu powiedzieć, że żadnej kary nie było i nie będzie, ale Pani King zbyt wiele dla mnie zaryzykowała, żebym wydała ją dla własnej satysfakcji.
-Już? Miał Pan na myśli dopiero. Cały weekend spędziłam na pracach w archiwum. - skłamałam bez zająknięcia. - nienawidzę kurzu. - udałam, że się wzdrygam.
-Cóż, kara to kara. - uśmiechał się od ucha do ucha. Widocznie moja kara sprawiała mu wiele radości.
Wieczorem w salonie dostrzegłam Violettę. Siedziała razem z Arminem i Alexym grając w monopoly. Uwielbiali tę grę; Armin upierał się, że jest to faza przygotowawcza przed faktycznym byciem milionerem. Rozejrzałam się uważnie, by sprawdzić, czy nie ma tu także Kentina. Zapewne chciałby mnie powstrzymać przed rozmową z dziewczyną. Widziałam, że Rozalia czyta jakąś książkę opierając się o regały, Nataniel i Melania ślęczą nad stosem papierów. Kilkoro uczniów katuje Xboxy, a inni odrabiają zadania domowe. Nigdzie nie było śladu Kentina, widocznie był w bibliotece. Zawsze potrzebował ciszy i spokoju, by móc odrobić prace domową. Pewnym krokiem ruszyłam do miejsca, gdzie ważyły się losy milionerów.
-Cześć. - przywitałam się.
-Chloe! - zawołał wesoło Alexy. - wybacz, ale już zaczęliśmy. Nie możesz teraz dołączyć, chyba że zaczniemy od początku. - popatrzył z nadzieją na swoich towarzyszy.
-Nie ma mowy, mówisz tak bo wykupiłem najlepsze ulice! - oburzył się Armin. - gdybyś to ty wygrywał, to nie zaczynalibyśmy od początku. Nie zgadzam się! - kłócił się z bratem. - Chloe musisz poczekać. - popatrzył na mnie z uśmiechem.
-Luz, nie przyszłam tu grać. - uniosłam dłonie. - chciałabym na chwile porwać Violettę. - uśmiechałam się szeroko.
-Nie widzisz, że gramy? - spojrzała na mnie unosząc brew.
Jej wroga postawa zbiła mnie z tropu. Nigdy nie była taka bezczelna. Co się stało z małą, słodką, cichą Violettą?
-To ważne. - naciskałam.
-No dobra. - powiedziała w końcu. - wiem, ile mam kasy. Ani się ważcie ją tykać. - uniosła ostrzegawczo palec.
Bliźniacy popatrzyli po sobie równie zdziwieni, co ja. Nie musiałam czytać im w myślach, by wiedzieć, że zastanawiają się, gdzie się podziała tamta niewinna dziewczyna. Spojrzałam na nich i wzruszyłam ramionami dając do zrozumienia, że i ja nie wiem, co tu się dzieje.
Odeszłyśmy na bok, w miejsce, w którym nikt nie mógł nas podsłuchiwać. Zależało mi, by to, co wydarzyło się między nią, a Kentinem zostało tajemnicą.
-Wiem, co zrobiłaś. Nie podoba mi się to. - od razu przeszłam do rzeczy.
-To nie jest twoja sprawa. - odparła ostro.
-Posłuchaj. - wzięłam głęboki oddech. - masz prawo czuć się zraniona, wydawało ci się, że lepiej rozmawia mu się z Nessą. - starałam się być delikatna. - czasami, nawet jeśli bardzo byśmy tego chcieli... coś nie wychodzi. Nie można nikogo zmusić do miłości.
-Wiem i nikogo nie zmuszam. - uśmiechnęła się słodko, tak jak kiedyś. - przepraszam za tamto. Niepotrzebnie zrobiłam awanturę.
-Nie mnie powinnaś przeprosić.
-Tak, przeproszę Kentina. To zejście było niepotrzebne, zbyt szybko się irytuje. - machnęła dłonią. - wyjaśnię to z nim.
-Super, cieszę się, że wszystko się wyjaśniło. - położyłam jej dłoń na ramieniu. - muszę już iść. - uśmiechnęłam się przepraszająco i zrobiłam krok do tyłu, powoli się odwracając.
-Ja także. - powiedziała, a ja jeszcze raz spojrzałam w jej stronę. - mam nadzieje, że ta kłótnia nie wpłynie na nasz związek.
-Czekaj, co? - odwróciłam się.
Violetta patrzyła na mnie, jakby nie rozumiała o co mi chodzi.
-Kentin nic ci nie mówił? Och, pewnie wolał dreszczyk emocji związany z tajemnicą. - zachichotała.
-Ta. - uśmiechnęłam się blado i odeszłam.
Gdy wyszłam z salonu moim celem stało się znalezienie Kentina. Biegiem ruszyłam na poszukiwania przyjaciela.
O kurczę Viola serio? Aż taka zmiana ? ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż ; nie powiem , ale intryguje mnie TAKA Violetta ;> aż ciekawa jestem czy na prawdę są razem z Kentinem czy tylko sklamala ; )
Weny życzę i pozdrawiam ! ^^