Rozdział 62
Nie zastanawiając się długo, podniosłam się i ruszyłam za nią. Dobiegłam do niej i chwyciłam za ramie.
-Kim! - krzyknęłam. - musisz to zrobić.
-Nie zamierzam, puść mnie! - krzyczała głośniej ode mnie.
Puściłam jej ramie.
-Kim. - mówiłam cicho. - jaką masz pewność, że nie jesteś w ciąży?
-Stu procentową. - powiedziała.
-W takim razie dlaczego płakałaś? - olśniło mnie.
-Boje się, że coś mi się poprzestawiało. - tłumaczyła się, jąkając.
-Kim. - powiedziałam znacząco. - płakałaś, bo boisz się ciąży.
-Chloe. - do jej oczu napłynęły łzy i rozpłakała się. Wyciągnęłam dłonie w jej stronę, a ona podeszła bliżej i przytuliła do mnie. - co ja zrobię.
-Najpierw zróbmy test. - głaskałam ją po włosach.
-Nie wiem skąd mam go wziąć, nikt nie może się dowiedzieć. - czułam jej łzy na swoim ramieniu.
-Załatwię to. - powiedziałam obiecująco. - musimy tylko znaleźć odpowiednie miejsce. U mnie jest Roza. - a ona nie potrafiłaby dotrzymać sekretu, pomyślałam.
-Zrobię test w łazience i schowam do bluzy. - powiedziała odsuwając ode mnie. - sprawdzimy go tam, gdzie znalazłaś mnie za pierwszym razem.
Miała na myśli pomieszczenie z ręcznikami. Miała racje, istniało małe prawdopodobieństwo, że ktoś tam przyjdzie. Nawet jeśli to test jest na tyle mały, że łatwo go schowamy.
-Spotkajmy się tam za pół godziny. - powiedziałam, a ona pokiwała głową.
Nadszedł czas na moją część. Musiałam załatwić test ciążowy. W normalnym świecie, w którym ludzie nie mieszkają w internacie i nie mają zakazu wyjścia do miasta można go po prostu kupić. Dla nas możliwości były ograniczone. Wiedziałam jednak, że można taki test dostać w gabinecie szkolnej pielęgniarki. Podczas moich licznych wizyt w jej gabinecie miałam okazje dokładnie poznać zawartość wszystkich szafek i szuflad.
Po drodze minęłam Doriana. Wymieniliśmy krótkie, przelotne spojrzenie. Wyglądał na skacowanego. Przełknęłam ślinę i odwróciłam wzrok zanim znowu zacząłby mnie obrażać. Stał w towarzystwie kilku dziewczyn, najwidoczniej dobrze się bawił. Skrzyżowałam dłonie na piersiach i szłam dalej.
Stałam pod gabinetem pielęgniarki. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam.
-Proszę. - usłyszałam cichy głos. Przywitałam się wchodząc do środka.
-Chloe. - ucieszyła się na mój widok. - coś się stało? - zaczęła mi się uważnie przyglądać, a ja poczułam, że się rumienie.
-Nie. To znaczy przyszłam tutaj w pewnej sprawie. - zacisnęłam usta. - potrzebny mi test ciążowy. - powiedziałam cicho i patrzyłam na pełne zdumienia spojrzenie pielęgniarki.
-Kochanie. - wstała i wyszła zza biurka. - oczywiście dam ci go, ale muszę zapytać; czy jesteś w ciąży, to znaczy czy to realne podejrzenie?
-Ymm... - zawahałam się. Nie miałam wyboru musiałam skłamać. Nie mogłam powiedzieć, że chodzi o Kim. Ona kazała zachować mi to dla siebie.
-Jeśli tak to muszę powiadomić Panią Dyrektor. Wybacz, procedury. - spojrzała na mnie przepraszająco. - zapytam jeszcze raz, czy potrzebujesz tego testu?
Nagle drzwi do gabinetu otworzyły się. Odwróciłam się i zobaczyłam Doriana. Moje ciśnienie gwałtownie podskoczyło. Jeśli cokolwiek usłyszał... czułam, że blednę.
-Chloe tu jesteś. - powiedział do mnie najmilszym z tonów, a potem przywitał się z pielęgniarką.
-Dorian. - powiedziałam cicho i uśmiechnęłam sztucznie do pielęgniarki.
-Dorianie musisz poczekać w kolejce. - kobieta zwróciła mu uwagę.
-Tylko, że to także moja sprawa. - powiedział tym samym przyznając, że słyszał naszą rozmowę.
-Czy wy...? - spojrzała na nas znacząco.
-Nie, to nie to, co Pani myśli. - posłał jej piękny uśmiech. - Chloe to taka dobra przyjaciółka. - powiedział obejmując mnie ramieniem. Jego dotyk był miły, musiałam przyznać, że tęskniłam za nim, jako za przyjacielem. - przyszła po ten test dla mnie. - wyznał poważnym tonem. - obawiałem się, że mam raka. - byłam w takim szoku, że bałam się, że szczęka zaraz opadnie mi na podłogę. - chyba nie musi Pani tego nagłaśniać. Niestety, ale wstyd mi się przyznać przed kolegami, szczególnie przed Kastielem. - mówił to wszystko tak przekonująco... - Pani Dyrektor to jego ciocia, on wiele wie. Nie może się dowiedzieć, proszę mi pomóc. - spojrzał na nią błagalnie.
-Dorianie. - spojrzała na niego z litością w oczach. - dam ci ten test, ale powinieneś udać się do lekarza.
-Mam już zapisaną wizytę, ale do tego czasu oszaleje z niepokoju. - przyłożył sobie dłoń do serca.
-Rozumiem, rozumiem. - pokiwała głową. - dam ci go i dotrzymam tajemnicy. - podeszła do jednej z szuflad i wyciągnęła test. Podała go chłopakowi. - proszę.
-Dziękuje. Jest Pani taka dobra. - uśmiechał się do niej.
-Chloe wystraszyłaś mnie. - powiedziała.
-Wiem, wiem, ale Dorian prosił, bym nikomu nie mówiła. - skłamałam.
-Rozumiem. Idźcie już. Dorian zgłoś się jutro do mnie. Porozmawiamy o tym. - jej głos brzmiał na zmartwiony.
Oboje wyszliśmy z gabinetu. Cały czas nie potrafiłam wyjść z szoku.
-Co ty właśnie zrobiłeś? - zapytałam, gdy odeszliśmy kawałek.
-Uratowałem ci tyłek. Nie musisz dziękować. - powiedział uśmiechając się sztucznie.
-To wiem i dziękuje. - powiedziałam zupełnie szczerze.
-Okej. - wzruszył ramionami i odwrócił się.
-Poczekaj. - chwyciłam go za nadgarstek. Odwrócił się, ale wyswobodził dłoń.
-Na co? - włożył ręce do kieszeni.
-Śledziłeś mnie? - zapytałam z wyrzutem.
-Jeśli to jedyne, co chcesz powiedzieć to wybacz, ale mam lepsze rzeczy do roboty niż słuchać twojego biadolenia. - prychnął.
-Dobra, zostańmy przy byciu dupkami. - powiedziałam ostro. - możesz to zachować dla siebie? - miałam na myśli całą wizytę w gabinecie.
-Mogę, nie chcę żeby każdy pytał o to czy faktycznie jestem chory. To wszystko? - zapytał, wyglądał na zniecierpliwionego.
-Nie zapytasz mnie po co był mi ten test?
-Testy robi się w jednym celu. - zmarszczył brwi. - jeśli jesteś kobietą. - sprecyzował. - nie musisz mi się tłumaczyć. - powiedział lekceważąco.
-Dlaczego to zrobiłeś? - postawiłam na łagodny ton.
-Nudziłem się. - mrugnął do mnie i uśmiechnął kpiąco. Patrzyłam, jak się oddala.
Komentarze
Prześlij komentarz