Rozdział 73

         Następnego ranka nie miałam ochoty wyjść z łóżka. Miałam wiele do przemyślenia. Plotki o mojej rzekomej ciąży niedługo ucichną. Czy jednak prawda dotrze do wszystkich przed wakacjami? Co jeżeli po rozpoczęciu kolejnego roku wszyscy będą wypatrywać mnie z wózkiem? 
Rozalia opuściła pokój bez słowa. Widziała, że nie jestem w nastroju do rozmów. Cały czas martwiłam się Kim. Bałam się o jej przyszłość. Wiedziałam także, że muszę jeszcze raz z nią porozmawiać. Z niechęcią wstałam z łóżka i skierowałam do łazienki. 
Myjąc twarz jakaś część mojego umysłu zastanawiała się, co powiem Kastielowi. Do niego także dotarły plotki o ciąży. Czy w nie uwierzył? Tego nie wiedziałam. Jeśli uwierzył, to będę musiała zmierzyć się z jego ogromnym żalem. Jeśli nie, to czeka mnie tłumaczenie się, dlaczego nie powiedziałam mu o Kim. 
        Idąc korytarzem i szukając Kim natknęłam się na Megan. 
-Cześć. - przywitała się. - co słychać? - wyglądała na zakłopotaną. 
-Hej. - zanim odpowiedziałam na jej pytanie, zdążyła powiedzieć coś jeszcze. 
-To było głupie pytanie. - skrzywiła się. - mam nadzieje, że wszystko się ułoży. 
-Nie jestem w ciąży, jeśli chcesz o to zapytać. - wyglądała na zaskoczoną.
-Nie miałabym prawa.. - tłumaczyła się gorączkowo. 
-Spokojnie. - posłałam jej ciepły uśmiech. - jesteś jedną z nas. - chciałam jej w ten sposób okazać, że w pełnia ją zaakceptowałam. 
-Właściwie... - zawahała się. - podeszłam, bo chciałam cię o coś zapytać. - przygryzła wargę. - chciałbym zaprosić gdzieś Kentina. Może dasz mi wskazówkę, co lubi? 
-Adrenalinę. - mrugnęłam do niej. - nie znosi nudy. - zaśmiałam się. - a teraz wybacz, ale muszę już iść. 
Uśmiechnęła się w odpowiedzi, ale pozwoliła mi odejść. 
Zanim doszłam do pokoju Kim przeanalizowałam sytuacje. Megan i Ken mają się ku sobie. Widziałam to w jej spojrzeniu, a także w jego. Cieszyłam się szczęściem przyjaciela i modliłam w duchu, by nic mu tym razem nie przeszkodziło. Była tym tyłem kobiety, który sama bym dla niego wybrała, gdybym tylko mogła. 
         Zapukałam w drzwi i bez oczekiwania na zaproszenie przekręciłam klamkę. 
-Kim? - zapytałam wchodząc. 
-W łazience! Zaraz wyjdę. - odkrzyknęła. 
Usiadłam więc na jej łożku i oczekiwałam. 
-Cześć. - przywitała się, wyraźnie była w dobrym nastroju. 
-Cześć. - uśmiechnęłam się. - jak się czujesz? 
-Czuje ulgę. Rozmawiałam z Koslową. Ona już wie, że to ja jestem w ciąży. Obiecała pomoc w nauce. - rozpromieniła się. - poza tym rozmawiałam też z ojcem dziecka. - skrzywiła się. 
-I jak? 
-Musiałam dwa razy powtórzyć, że to on jest ojcem. A potem było już tylko lepiej. On chciałaby wychować to dziecko ze mną. 
-Co ty na to? - nie wydawała się szczęśliwa z tego powodu. 
-Nie wiem. Nie kocham go. Nigdy nie kochałam. To był tylko seks, jakoś nie potrafię sobie wyobrazić życia z nim. 
-Rozumiem, ale pomyśl o tym jeszcze. - chwyciłam jej dłoń. 
-Dziękuje. - uśmiechnęła się. 
             Teraz czekała mnie dużo gorsza rozmowa. Zanim ja znalazłam jego, on znalazł mnie. Dziedziniec był wystarczając bezpiecznym miejscem do rozmowy. Właściwe to wyczułam jego obecność zanim go zobaczyłam. 
-Tu jesteś. - powiedział. Po jego wyrazie twarzy nie dało się niczego wyczytać. 
-Tak. - powiedziałam cicho. 
-Kto jest w ciąży? - zapytał. 
-Nie uwierzyłeś, że to ja? - odetchnęłam z ulgą. 
-Nie ani na sekundę. Przepraszam, że nie było mnie wtedy przy tobie. - jego słowa rozmiękczyły moje serce. 
-Nie musisz. Wszystko jest dobrze. A w ciąży jest Kim. 
-Tego można była się domyślić. - zaśmiał się. - co dalej? 
-Będziemy ją wspierać. - odparłam. 
-Zostaniesz honorową ciocią? -prychnął. 
-Ej, nie nabijaj się. - uderzyłam go w ramie. 

-Nie nabijam. - przyciągnął mnie do siebie. - zanim przejdziemy do drażliwszego tematu, chciałbym żebyś mnie pocałowała. Tęskniłem za tobą. - mruknął, a potem pochylił i złączył nasze usta w słodkim, delikatnym pocałunku. 

Komentarze

Prześlij komentarz