Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2017

Rozdział 24

       Noc skończyła się zbyt późno, a ranek nadszedł zbyt szybko; wstałam, jakbym imprezowała cała noc. Miałam kaca choć nie wypiłam nawet mililitra alkoholu. Miałam nadzieje, że prysznic postawi mnie nogi, ale niestety...  -Wyglądasz okropnie. - stwierdziła Rozalia.  -To stres. - wyjaśniłam. Nie chciałam przyznać przed nią, że większą część nocy spędziłam na rozmyślaniu o wysokim, czerwonowłosym mężczyźnie.  -Daj spokój, samolot nie spadnie. Silniki nie przestaną działać. - stwierdziła.  -Nie pociesza mnie to. - westchnęłam.  Chwyciłyśmy za walizki i udałyśmy się na dziedziniec. Sporo osób już tam było, pozostali napływali coraz większymi masami. -Chloe! - ucieszył się Kentin. - oj. - dodał, gdy spojrzał na moją twarz.  -Dokładnie.  -Zarwałaś noc? - zapytał Armin.  -Coś w tym stylu.  -Ktoś się orientuje ile osób może być w pokoju? - dopytywała gorączkowo Iris.  -Podobno po dwie. - odparł jej Alexy.  -Dorian wie najlepiej. - jęknęłam. Moja głowa pękała od tego

Rozdział 23

          Przez cały tydzień szkoła żyła wyjazdem, był to główny temat rozmów na korytarzach, a także podczas lekcji. Z czasem nawet nauczyciele przestali zwracać uwagę na szepty podczas zajęć. Na każdym treningu wysłuchiwałam naśmiewań się Kastiela z mojego strachu przed lotem. Na moje szczęście nic nie potrafiło zepsuć mi humoru, jaki towarzyszył mi przez cały tydzień. W piątek miał zostać zorganizowany apel w sprawie wyjazdu. Dyrekcja miała wiele ważnych kwesti do wyjaśnienia. Każdy z nas miał podpisać regulamin.  -Ciekawe, o czym będzie smęcić. - dumała Rozalia podczas przerwy.  -Ważne, że ostatnie lekcje są odwołane. - zauważył Armin. Po lunchu mieliśmy udać się do auli, gdzie wygłoszona miała zostać tyrada.  -Ten wyjazd powoduje zbyt wiele pracy. - do stolika dołączyła Melania i Nataniel, oboje wyglądali na zmęczonych.  -Za dużo pracujecie. - dodał Kentin.  -Wyjazd wiąże się z papierkową robotą. - westchnęła Mel.  -Za każdym razem, jak z tobą rozmawiam mam ochotę odd

Rozdział 22

        -Skąd wiedziałeś? - zapytałam wstrzymując powietrze.  -Jestem obserwatorem, mówiłem ci. Poza tym nie dziwie się, wypadek musiał być dla ciebie strasznym przeżyciem, ale uwierz mi, to był wypadek, nie mogłaś nic zrobić. Nikt nie mógł. Takie rzeczy się zdarzają i tak jest to okrucieństwo, ale takie są prawa wszechświata.  -Jeśli ktoś będzie mi zagrażał, będę się mogła obronić, podobnie jak będę mogła pomóc moim bliskim. - wyjaśniłam.  -Najważniejsze byś ty była bezpieczna, dopiero pozostali.  -Kwestia priorytetów. - nie chciałam się kłócić.  -Zaczyna się chmurzyć. - Lysander zakończył temat i spojrzał w niebo.  -W takim razie wracajmy. - wstałam.           -Jeszcze raz bardzo dziękuje. - powiedziałam, gdy doszliśmy na skraj trawnika łączącego się z betonową wylewką dziedzińca.  -Cała przyjemność po mojej stronie, chętnie bym to powtórzył. - uśmiechnął się. Wymieniliśmy szybki, nieco niezręczny uścisk. Czułam się dziwnie przytulając go po tym, jak dobrym obserwato

Rozdział 21

        W sobotę rano nie potrafiłam zapanować nad swoją twarzą; widniał na niej szeroki, irracjonalny uśmiech.  -Gdzie się wybierasz? - zapytał przygnębiona Rozalia.  Siedziała na łóżku ze smutną miną. Gdy została zawieszona dowiedziała się, co to tak naprawdę oznacza; zakaz wychodzenia poza budynek. Jedyne, co mogła robić to jeść posiłki w budynku głównym i korzystać z biblioteki w naszym budynku.  -Mam spotkanie. - nie chciałam jej mówić z kim.  -Jesteś tajemnicza. - burknęła.  -Nie, po prostu odpowiadam ci konkretnie na pytanie. - odwróciłam się do niej z uśmiechem. - to nowa bluzka? - zagadałam, by zmienić temat i odwrócić jej uwagę.  -Nie, stara. - wydęła usta. - po co mi nowa, skoro nikt nie zauważy? -Myślę, że możesz spróbować się wymknąć. - zasugerowałam.  -Uwaga, bo nikt nie zauważy. - zanegowała.  -Jeśli będzie sporo osób w bibliotece masz szanse na rozmowy. - obie wiedziałyśmy, że bibliotekarce nic nie umknie, ale warto próbować. - muszę iść. - posłałam j

Rozdział 20

        -Nie wierze, że dostałam najwyższą ocenę! - krzyknęłam radośnie.  Kilka osób stojących na schodach patrzyło na nas z oburzeniem. W tej szkole było zbyt wielu sztywniaków...  -Sugerujesz, że powinienem się przyzwyczaić do Chloe kujona? - zażartował Kentin.  -Myślisz, że się nie nadaje? - oburzyłam się i żartobliwie pacnęłam go w ramię.  -Nie jesteś typem klasowej kujonki. - odparł.  -Ach tak? A więc jakim typem jestem? Twardej laski, z którą lepiej nie zadzierać? - zasugerowałam.  -Myślałem raczej o seksownej cheerleaderce. - uśmiechnął się szeroko.  -W takim razie to dla ciebie pewna nobilitacja, że się z tobą zadaje. - uniosłam wysoko głowę.  -Ej, jeśli ty jesteś cheeleaderką, to ja jestem kapitanem szkolnej drużyny. - dodał dumnie.  -W skrócie mówiąc: jesteśmy zajebiści.  -Kiedykolwiek w to wątpiłaś? - objął mnie ramieniem i ruszyliśmy przez korytarz niczym królowie.           -Masz dzisiaj wyjątkowo dobry humor. - zauważył Kastiel.  Podczas treningu