Rozdział 24
Noc skończyła się zbyt późno, a ranek nadszedł zbyt szybko; wstałam, jakbym imprezowała cała noc. Miałam kaca choć nie wypiłam nawet mililitra alkoholu. Miałam nadzieje, że prysznic postawi mnie nogi, ale niestety... -Wyglądasz okropnie. - stwierdziła Rozalia. -To stres. - wyjaśniłam. Nie chciałam przyznać przed nią, że większą część nocy spędziłam na rozmyślaniu o wysokim, czerwonowłosym mężczyźnie. -Daj spokój, samolot nie spadnie. Silniki nie przestaną działać. - stwierdziła. -Nie pociesza mnie to. - westchnęłam. Chwyciłyśmy za walizki i udałyśmy się na dziedziniec. Sporo osób już tam było, pozostali napływali coraz większymi masami. -Chloe! - ucieszył się Kentin. - oj. - dodał, gdy spojrzał na moją twarz. -Dokładnie. -Zarwałaś noc? - zapytał Armin. -Coś w tym stylu. -Ktoś się orientuje ile osób może być w pokoju? - dopytywała gorączkowo Iris. -Podobno po dwie. - odparł jej Alexy. -Dorian wie najlepiej. - jęknęłam. Moja głowa pękała od tego