Rozdział 56
Cały tydzień udawało mi się skutecznie odwracać uwagę Kastiela. Nasze wspólne treningi stały się okazją do zbliżeń. W czwartkowy wieczór wracałam z treningu do pokoju i natknęłam się na Kentina. Trudno było uznać to spotkanie za przypadkowe. Wiedział którędy wracam i czekał na jednej z okolicznych ławek. -Jak było? - to pytanie mnie rozbawiło. Oczywiście nie miał pojęcia, jak spędzam treningi, więc z jego perspektywy wydawało się niewinne. -Dobrze, bardzo dobrze. - odpowiedziałam z tajemniczym uśmiechem. - czekałeś na mnie. -Tak, przedłużyło się. - zmarszczył brwi. -Nie marudź, pogoda dopisuje. Nie czekałeś na mnie w deszczu. Niebo było bezchmurne, a srebrne punkciki na granatowym niebie tworzyły przyjemny klimat. Nie mogłam się doczekać nadejścia lata. -Czekałbym choćby w śniegu. -W takim razie musisz mieć mi coś ważnego do powiedzenia. -Jutro mam randkę, na którą mnie namówiłaś. - westchnął głośno. -Będzie fajnie. Violetta nie może się już doczek