Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2017

Rozdział 56

   Cały tydzień udawało mi się skutecznie odwracać uwagę Kastiela. Nasze wspólne treningi stały się okazją do zbliżeń. W czwartkowy wieczór wracałam z treningu do pokoju i natknęłam się na Kentina. Trudno było uznać to spotkanie za przypadkowe. Wiedział którędy wracam i czekał na jednej z okolicznych ławek.  -Jak było? - to pytanie mnie rozbawiło.  Oczywiście nie miał pojęcia, jak spędzam treningi, więc z jego perspektywy wydawało się niewinne.  -Dobrze, bardzo dobrze. - odpowiedziałam z tajemniczym uśmiechem. - czekałeś na mnie.  -Tak, przedłużyło się. - zmarszczył brwi.  -Nie marudź, pogoda dopisuje. Nie czekałeś na mnie w deszczu.  Niebo było bezchmurne, a srebrne punkciki na granatowym niebie tworzyły przyjemny klimat. Nie mogłam się doczekać nadejścia lata.  -Czekałbym choćby w śniegu.  -W takim razie musisz mieć mi coś ważnego do powiedzenia.  -Jutro mam randkę, na którą mnie namówiłaś. - westchnął głośno.  -Będzie fajnie. Violetta nie może się już doczek

Rozdział 55

         Popołudniowy trening odbywał się na sali. Gdy przyszłam, Kastiel już tam był. Opierał się o ścianę i patrzył na mnie rozbawiony.  -Bałem się, że nie przyjedziesz. - odepchnął się od ściany i podszedł do mnie.  -Wiem, że się spóźniałam, ale jeśli miałabym nie przyjść, to jakoś bym cię o tym poinformowała. - dokończyłam z lekkim wahaniem, rozproszona uczuciem dotyku jego dłoni na moich biodrach.  -Myślałem, że poszłaś z Lysandrem. - zmarszczył brwi.  -A powinnam? -Mówił, że się z tobą umówił, w domku. - miał na myśli domek na drzewie, w którym jakiś czas temu spotkałam się z Kastielem.  -Chyba chciał się umówić, ale może coś pokrzyżowało mu plany. - pogłaskałam go po policzku.  -Zaczynamy? - zapytał.  -Jasne. - na razie skapitulowałam. Być może w czasie ćwiczeń uda mi się go rozproszyć. Sztuki walki to sport kontaktowy. Po kilku minutach nadarzyła się znakomita okazja. Podczas jednego z ćwiczeń, straciłam równowagę, a Kastiel chcąc pomóc mi ją odzyskać, zacz

Rozdział 54

     Przeszukałam prawie całą szkołę, a esej dalej trzymałam w dłoni. Z każdą minutą niecierpliwiłam się coraz bardziej, niestety musiałam poczekać do przerwy obiadowej.  -Co masz taką minę? - Kentin opiekuńczo objął mnie ramieniem.  -Nie oddałam eseju.  -Zdążysz.  -Wiem, ale w takim razie niepotrzebnie chodziłam po szkole, jak wariatka. - marudziłam dalej.  -Na pewno musiało stać się coś ciekawego. Zawsze są jakieś plusy. - pocieszał mnie.  -Poznałam nowy łup Kim. - w sumie to było jedyne, co mi się przydarzyło.  -O, jak ma na imię? Znam go? - Kentin udawał, że go to interesuje. Zapewne sądził, że odwróci to moją uwagę od rozczarowania związanego z esejem.  -Marcus, jest młodszy. Raczej go nie znasz. - pokręciłam głową.  -Ona jest szalona, zmienia ich jak rękawiczki. - zaśmiał się.  -Przynajmniej ma coś z życia. - zachichotałam.  -Liczmy, że nie choroby weneryczne. Poza tym mówisz, jakbyś ty nie miała nic z życia.  -Bo nie miałam! - zaprotestowałam. - trenin

Rozdział 53

Obraz
Wybaczcie brak rozdziału w czwartek, ale świętowałam urodziny ;)           Nigdy nie wstawałam na trening z tak dużą dozą optymizmu. Wesoło pogwizdując, pobiegłam na spotkanie z Kastielem. Dzisiaj mieliśmy trenować na dworze. Pogoda dopisywała, a ja czułam, że lśnię niemal tak samo, jak wiosenne słońce.  -Dzień dobry. - przywitałam się, podbiegając do niego i rzucając w jego ramiona.  -Masz dzisiaj doskonały humor. - uśmiechnął się.  -Pogoda dopisuje. - odwzajemniłam uśmiech. - od czego zaczynamy? -Dwadzieścia okrążeń. - mruknął, składając na moim policzku kilka drobnych pocałunków.  -Co? - mina mi zrzedła.  -Mówiłem ci, bieganie może ci pomóc. - westchnął.  -Mógłbyś iść po wodę? - zapytałam z uroczym uśmiechem. - zostawiłam ją w składziku na sprzęt. - zamrugałam kilkakrotnie. Widziałam na filmach i tam to działało. Tutaj nie pomogło za wiele, ale ostatecznie mój urok zwyciężył.  -Będę cię obserwował. Dobrze wiesz, że zauważę jeśli tylko zmniejszysz liczbę okrążeń

Rozdział 52

         Szliśmy w kierunku mojego pokoju, co trochę mnie zmartwiło. Nie chciałam się z nim żegnać.  -Jakie masz plany na dziś? - zapytałam niewinnie.  -Zamierzam poćwiczyć. - odparł krótko.  -W takim razie tylko się przebiorę i możemy iść. - uśmiechnęłam się.  -Wolałbym sam. - zmarszczył brwi. Wyglądał, jakby się czymś martwił.  -O. No jasne. - spuściłam wzrok.  Na korytarzu musieliśmy się rozstać. Czasami udawało nam się wkroczyć na zakazany teren, jakim był czerwony dywan przed drzwiami od damskich pokoi, ale tym razem nie mieliśmy szans się  prześlizgnąć. Dyżur pełniła Pani Jelinek - bez problemu mogłaby być więzienną strażniczką o najgorszej reputacji.  -Jesteś zły? - zapytałam w końcu.  -Raczej zdziwiony twoim zachowaniem. - przyznał. - specjalnie chciałaś iść na stołówkę, żeby pokazać wszystkim, że jesteśmy razem, prawda? - zapytał retorycznie. Czułam, że się rumienie.  -Kas. - złapałam jego przedramię. - to dziwne, ale tak, właśnie dlatego chciałam tam pójść.